Następnym razem, gdy ktoś powie mi: „Stary, znalazłem świetny, niedoceniony, niezależny film o wilkołaku, umrzesz jak nie zobaczysz”, wtedy bardzo prawdopodobnym będzie, że oleję taką propozycję włączając sobie przypadkowe porno.
Powodem tego jest recenzowany tutaj film, który sławiony był zarówno w internecie, jak i przez jednego z moim kumpli z branży… nie mylcie tego z „branżą”, jeśli wiecie o co mi chodzi.
W każdym razie, opowieść przedstawia nam perypetie… nie zgadniecie… grupy nastolatków, którzy jadą w las. Osom!
Przypadkowo znajdują tam drące się w niebogłosy dziecko, które zabierają ze sobą.
Okazuje się to być błędem, ponieważ coś wielkiego i kosmatego zaczyna ich ścigać, nie szczędząc przy tym umorusanych w błotku i deszczówce łapek.
Przez pierwszą część filmu jest niesłychanie ciemno, ale po krótkim zastanowieniu myślę, że mogłoby tak być do końca.
Ja rozumiem, że budżet nie jest najważniejszy i często przymykam na to oko, ale wolałbym do końca filmu nie ujrzeć stwora, niż musieć podziwiać coś takiego:
Nie, nie śpię z tym w łóżku, to autentyczna scena z filmu.
Jeśli już ktoś zmusi was do oglądnięcia tego i nie będziecie mieć wyboru, zaopatrzcie się w pokaźną ilość pienistych wspomagaczy. Taka drobna sugestia.