SHARK ATTACK 3: MEGALODON – ATAK REKINÓW 3: MEGALODON
Chociaż większość „najlepszych” scen z recenzowanego tutaj filmu widziałem już wcześniej w jakiejś kompilacji traktującej o najgorszych efektach CGI, nie spodziewałem się, że prócz samych ujęć rekinów, autorzy wykorzystają również archiwalne zdjęcia miecznika (taka płetwiasta łajza z bronią na pysku) oraz absolutnie wszystko, co wpadło im w kosmate łapy podczas sobotnich wieczorów z Discovery Channel.
To, że ujęcia (przeklejki) rekina są robione na odpierdol widać przez cały czas trwania filmu, ale kiedy w ciągu jednej minuty widzimy trzy różne gatunki (tępogłowy, biały i tygrysi), które mają imitować jednego konkretnego, to szczerze mówiąc ma się ochotę wsadzić jaja do frytkownicy, by zapomnieć o takim gównianym podejściu twórców.
Może przesadzam, bo mam pierdolca na punkcie tych zwierzaków, ale sami przyznacie, że takie rzeczy potrafią wkurwić człowieka. Sytuacje ratuje tylko atrapa rekina, która choć pojawia się nieczęsto, prezentuje się naprawdę ok.
Dobra, o czym ja to? A tak, o fabule. Naprawdę chcecie po raz kolejny słuchać o tym, jak to ogromny, prehistoryczny megalodon (wraz z latoroślami) cudownie odnalazł swoje miejsce w świecie i zaczął polować na ludzi? Z pewnością nie, choć i tak nie ma co więcej dodawać.
Dobra, wyżyłem się, teraz powiem co ratuje ten film przed katastrofą. Wbrew wszystkiemu co wymieniłem powyżej, można bezproblemowo dotrwać do końca filmu, a to z racji tego, że nie ma tutaj fabularnych „zapychaczy” i praktycznie wszystko co dzieje się na ekranie monitora w mniejszym lub większym stopniu dotyczy rekinów, a nie rozkminie spraw sercowych głównych bohaterów i innych takich pierdół.
Warto zwłaszcza dotrwać do scen końcowych, w których będziecie mogli podziwiać efekty komputerowe połączone z ujęciami panów z Discovery. Brzmi niedorzecznie? Jak diabli i właśnie dlatego musicie zobaczyć choćby finalne ujęcia.
Dla zainteresowanych:
http://www.youtube.com/watch?v=BRYAL0fQ51g
Werdykt: