HELLRAISER 3: HELL ON EARTH – WYSŁANNIK PIEKIEŁ 3: PIEKŁO NA ZIEMI
Teoretycznie, zaraz po pierwszej części, powinienem był majtnąć reckę drugiej. Niestety, przez pewne problemy techniczne, zmuszony byłem zabrać się za trzecią część, która na szczęście, nie jest fabularnie połączona z poprzednimi dwiema odsłonami.
Zaczyna się interesująco. Joey, reporteka, która wiecznie narzeka na brak ciekawego tematu, staje się świadkiem przywiezienia do szpitala człowieka, który brzydko zabawiał się łańcuchami. Nieszczęśnik długo jednak nie cierpi, ponieważ zaraz po przewiezieniu go na salę, jego głowa eksploduje, zasypując odłamkami przerażonych lekarzy.
Odtąd, dzielna reporterka prowadzi śledztwo mające przybliżyć ją do rozwikłania zagadki. Powraca oczywiście tajemnicza kostka, wraz z pinezkogłowym Cenobitą, który miota ludźmi jak Szatan, wodząc ich na manowce. Stara się jednak przede wszystkim wydostać z dziwacznego więzienia, w którym jest uwięziony.
O ile w pierwszej odsłonie Pinhead wyraźnie nie należał do tego świata, tutaj jednak, nie różni się niczym od psychola uwolnionego z zakładu dla obłąkanych. Zapodział się gdzieś chłodny, przerażający spokój Cenobity, a jego oszczędne gesty i zachowania zastąpione zostały nie pasującymi do niego, ludzkimi zachowaniami.
Zmarnowano także potencjał płynący z samego scenariusza, kiedy to zabici przez Człowieka-Pinezkę ludzie, po gruntownej przemianie stają po stronie zła. Pomysł niezły, wykonanie gówniane. Cenobita, który przed przemianą został zabity przez płyty CD(!?), po transformacji strzela nimi z plastikowego, tandetnego ryja. Jest tego więcej, niestety.
Zakończenie od biedy daję rade, choć żuchwy wam nie urwie. Mimo wszystkich wad, można go sobie zarzucić. Ot tak, żeby mieć o czym pogadać z kumplami.
Dla zainteresowanych:
Werdykt: