OMNIVOROS
–
WSZYSTKOŻERNI
Jak na moje oko, ten film za diabły wszelakie nie powinien znaleźć się na tym blogu. Czemu go więc recenzuje? Ponieważ po kilku głębszych, które właśnie zaczęły oddziaływać na mój kaprawy umysł zdałem sobie sprawę, że pomimo swojego specyficznego klimatu, a może właśnie dzięki niemu warto się z nim zapoznać.
Wyobraźcie sobie produkcję będącą połączeniem takich Hollywoodzkich dzieł jak „Kuchenne rewolucje”, „Ugotowani” czy „Rączka gotuje” z wytrawnym niczym Amarena filmem o kanibalach. Zdaję sobie sprawę, że podjarani wykwintnym wstępem, właśnie w tej chwili biegniecie do kuchni zrobić sobie tortille z bakłażanem. Nie czujcie się winni, ja też bym tak zrobił.
W każdym razie, fabuła tego dzieła kręci się wokół tajnych restauracji, do których dostać się można wyłącznie wtedy, gdy wasz portfel przypomina niezmłóconego schabowego, z którym miałby problem wyższego sortu żarłok.
Gdy już się tam znajdziecie, będziecie mogli skosztować przedziwnych specyfików takich jak sos z jądra kraba, odwłoku flaminga czy wspaniałej jakości ludzkiego mięsa.
Znany i ceniony specjalista od jedzenia trafia do restauracji, gdzie dane mu jest nie tylko skosztować potraw z jego własnego gatunku, ale też może przyjrzeć się swoim daniom gdy jeszcze wesoło dydają pod sufitem, czekając na ćwiartowanie.
Choć początkowo jest kompletnie zszokowany i wbity w glebę przez przerastającą go sytuację, daje się jednak skusić i kosztuje ludzkiego ciała. Co się dzieje później? Tego dowiecie się sami, jeśli połakomicie się na tę produkcje.
Żeby nie było, że nie ostrzegałem: ci którzy oczekują od tego filmu flaków i juchy będą srogo zawiedzeni. Akcji praktycznie nie ma, trzon fabularny bardziej przypomina gastro-kryminał niż thriller, ale nie powiedziałbym, że byłem zawiedziony gdy napisy końcowe pojawiły się na ekranie.
Jest ciekawie, minimalistycznie i na swój sposób klimatycznie.
Dla zainteresowanych:
https://search.yahoo.com/search?p=omnivoros+trailer&ei=UTF-8&fr=chr-greentree_ff&ilc=12&type=994519
Werdykt: