MAXIMUM OVERDRIVE – MAKSYMALNE PRZYSPIESZENIE
Nic nie pokona potęgi maszyn wspomaganych przez pozagalaktyczne moce! Elektryczne noże kuchenne, mściwe kosiarki oraz mordercze automaty do gry zbierają krwawe żniwo atakując i wybijając do nogi ludność pewnego miasteczka.
Wszystko to za sprawą tajemniczej komety, przez której wpływ zwykłe, zdawałoby się niegroźne urządzenia zamieniają się w masowych morderców. Nawet maszyna z zimnymi napojami łączy siły z walcem drogowym, by pozabijać młodzieżową drużynę bejsbolistów wraz z trenerem młodzików.
Jest to film na podstawie jednego z dzieł Stephena Kinga „Ciężarówki” i choć pomysł na mordercze maszynki trąci chałą to trzeba przyznać, że zapowiadało się to całkiem nieźle.
Na plus zaliczyć można pierwsze czterdzieści minut filmu, podczas których dzieje się najwięcej i całościowo prezentuje się to bardzo fajnie. Jednak po wspomnianym czasie wyświetlania, film staje się monotonny i koszmarnie nudny.
Perypetie Emilio Esteveza, który wraz z młodym rowerzystą, parą nowożeńców i grupką miejscowych zaszył się w barze niezbyt ciekawią, a polujące na nich ciężarówki co rusz próbują zjednoczyć ich z glebą za pomocą swych ogromnych opon.
Reasumując znajdziecie tutaj kilka przyjemnych scen, fajny pomysł, obiecujący początek i to właściwie tyle. Gdyby nie przerażająca monotonia w drugiej części filmu byłoby lepiej, a tak wyszedł z tego przeciętniak.
Dla zainteresowanych:
http://www.dailymotion.com/video/xfiibp_maximum-overdrive-1986-theatrical-trailer_shortfilms
Werdykt: