Przeświadczeni o oczyszczającej mocy płomieni wieśniacy, którzy wszędzie szukają diabelskich pomiotów (aż dziwne, że szatan nie wysyła im smsów) wyrywają noworodka z rąk pewnej młodej matki i wrzucają je do ogniska.
Gdy podkręcone niczym baseballowa piłka dziecko z impetem wpada w ogień, matka rzuca na całe miasteczko klątwę, której działanie powoduję, że w każde święto Samhain okolica nawiedzana jest przez goblina, którego głównym celem jest porywanie dzieci do krainy zmarłych.
Stwór wygląda jak jeden z upiorów pierścienia, z tym że jego ryj to nawet nie maska, a kiepsko animowana paszcza pełna zębów. A co mi tam, pokażę go wam żeby później nie było foszków:
Dobra, może lekko przesadzam, ale choć nie ma aż takiej tragedii, to naprawdę można byłoby się postarać lepiej.
Głównymi bohaterami filmu jest nie pierwszej świeżości parka z córką z innego małżeństwa, którą spłodziła męska połówka ich nowego związku, wspomniana już młodociana podfruwajka, jej wiecznie napalona kumpela oraz pewien noworodek, który jednak szybko zostaje uprowadzony.
Ludziska biegają po lasach i użerają się z goblinem starając się odzyskać porwanego dzieciaka, co może i nie jest specjalnie interesujące, ale widać, że scenariusz nie był pisany na przysłowiowym kolanie.
Jeśli macie chęć zapuścić sobie tę produkcję w oczodół, kupcie sobie trzy piwencja i oliwki na zagrychę.
Dla zainteresowanych:
https://www.youtube.com/watch?v=F_k7ZBl9LRk
Werdykt:
2 komentarze
Oliwki? Do piwa?
Apage!
Oliwki pasują do wszystkiego… choć nie jest to tak dobre połączenie jak ser pleśniowy+maślanka straciatella… piekło w gębie, ogień wiadomo gdzie 😉