BEHEMOTH – BEHEMOT
Co powiedzielibyście na film, w którym potomek Jego Makaronowej Doskonałości, znanego również jako Wielki Latający Potwór Spaghetti postanowił wydostać się zza twardej powierzchni gór i z rozmachem napędzać stracha mieszkańcom małej mieścinki?
Mało to ciekawe, co nie znaczy, że przy odrobinie pomysłowości można by było wyłuskać z tego choć garść dobrej zabawy, która niczym woda z przerwanej tamy zatopiłaby widza.
Tutaj wszystko dzieje się jakby w zwolnionym, ślamazarnym tempie i choć zajebiście długi czas minął nim udało mi się zobaczyć monstrum, to jednak pierwsze trzydzieści minut filmu nieźle (choć nie jakoś masakrycznie) mnie wciągnęło. To, że przypominało to bardziej film obyczajowy niż horror nie miało tak naprawdę żadnego znaczenia, ponieważ całkiem miło spędzałem przy nim czas.
Górski klimacik tego obrazu z pewnością bardziej nastroił mnie do oglądania, niż wszędobylskie palmy, plaże i tysiące półnagich statystów zawalających z piłeczkami jak spaniele z wścieklizną, które z reguły serwują nam scenarzyści.
Sam stwór jest połączeniem przeogromnej kałamarnicy z bestią z „Wstrząsów”. Prezentuje się on bardzo fajnie, niestety w pełnej krasie widoczny jest dopiero pod koniec filmu. Tym, na co można tu liczyć jest prosta acz w miarę ciekawa historyjka, porządna gra aktorów i wspomniana już potworność. Jak dla mnie, najzupełniej ok.
Dla zainteresowanych:
http://www.youtube.com/watch?v=QafSOxo_sL4
Werdykt: