Autor: homer

Gry

Jeśli jeszcze niedawno można było mówić, że gier inspirowanych mitologią Cthulhu jest jak na lekarstwo, to dziś to stwierdzenie jest nieaktualne. Tylko w ciągu paru ostatnich lat dostaliśmy kilka tytułów przesiąkniętych atmosferą prozy Lovecrafta. Jednym z nich jest „Sinking City”, gra z 2019 roku, która dość szybko wylądowała we wielu zestawieniach „lovecraftowych” tytułów, w które warto zagrać. Jako, że uwielbiamy takie klimaty, po prostu nie mogliśmy ominąć tego tytułu. No więc zakupiliśmy, odpaliliśmy i przeszliśmy. A teraz podzielimy się wrażeniami i opinią na temat tego dzieła. Zanim ogólnie przedstawimy fabułę, należy wspomnieć, że „Sinking City” nie jest wierną adaptacją, żadnego…

Czytaj dalej

Fatal Frame to horror produkcji japońskiej  w reżyserii Mari Asato, z udziałem Ayami Nakajō i Aoi Morikawy. Nawiązuje (podobno) do kultowej serii gier-horrorów. Nie wiem, czy nawiązuje mocno i wiernie czy wręcz wcale, bo w gry nie grałem (podobno nawiązuje bardzo luźno), ale może to i lepiej, bo mogłem podejść do filmy bez zbędnych, z jednej strony oczekiwań, z drugiej uprzedzeń. Fatal Frame The Movie, jest bardzo klasycznym, wręcz podręcznikowym, przedstawicielem azjatyckiego kina grozy. To powiedziawszy, mogę na tej podstawie od razu stwierdzić dwie rzeczy: 1) oczywiście prawdopodobnie nie spodoba się tym, którzy nie trawią „asiaów” 2) Fatal Frame uświadomił…

Czytaj dalej

Jak już chyba kilka razy pisałem, podgatunek horroru, do którego zaliczam „Funhouse” to dla mnie taka luźna rozrywka, przy której zawsze nieźle się bawię. Nie darzę go jakąś wielką estymą, ale doskonale mnie relaksuje, zwykle więc odpalam chętnie filmy do niego przynależące. Mówię tu oczywiście o fabułach, w których grupa ludzi zostaje zamknięta w jakimś obiekcie i zostaje zmuszona do wzięcia udziału w śmiercionośnej grze zwykle wymyślonej przez szalonego geniusza zła. Prekursorem tego gatunku jest oczywiście „Piła”, po premierze, której zaczęły pojawia się podobnie skonstruowane historie. Można wręcz mówić o boomie. To tyle tytułem wstępu, czas odpowiedzieć na pytanie czy…

Czytaj dalej

Hell House LLC to film, który okazał się dla mnie totalnym zaskoczeniem, nie będąc dla mnie żadnym zaskoczeniem. Dziwna konstrukcja, co? No wieec chodzi w niej o to, że Hell House LLC oferował jedynie to czego można się było po nim spodziewać, w dodatku biorąc pod uwagę, gatunek jaki ten horror reprezentuje, nie powinno to stanowić wady a finalnie…………okazało się, że film mi się podobał, i to nawet bardzo, właśnie przez brak oryginalności, na dodatek w dość już wyświechtanym gatunku. Ale po kolei. Hell House LLC zaczyna się od pokazania telewizyjnych urywek wiadomości pokazujących tragedię jaka wydarzyła się w dzień…

Czytaj dalej

Hypersomnia” to film grozy pochodzący z Argentyny. Muszę przyznać, że nie wiadomo mi nic o tym, żeby kraj ten miał jakieś widoczne sukcesu na polu tworzenia horrorów. Jednak ta egzotyka, muszę przyznać, dość mnie zaciekawiła. Zaciekawiło również to, że strzępki informacji, które mi tam gdzieś migały w internecie, układały obraz „Hypersomni” jako filmu tajemniczego, zagadkowego i z surealistycznym klimatem. Parę razy miałem film odpalić i w końcu to uczyniłem. Czy było warto? Zanim odpowiem na to pytanie, najpierw słów parę o fabule. Film opowiada historię młodej dziewczyny, która stara się o rolę w sztuce o handlu ludźmi i niewolnictwie seksualnym.…

Czytaj dalej

Dzięki wydawnictwu Dom Horroru udało nam się wreszcie położyć macki na jednej z najbardziej kultowych powieści amerykańskiego horroru ekstremalnego, czyli „Czachówie” (org. „Header”) autorstwa Edwarda Lee.  Nie jesteśmy takimi ekspertami w temacie prozy tego pisarza, jak np w temacie pisarstwa Mastertona czy Kinga, ale kilka jego książek przeczytaliśmy i uwielbiamy tego gościa! Zanim zaczęliśmy przygodę z dziełami Pana Lee, słyszeliśmy (czytaliśmy) wiele o bezkompromisowości i ekstremalności jego utworów. Można nawet powiedzieć, że wyobraziliśmy sobie jak ta proza miałaby wyglądać. Potem przeczytaliśmy „Golema”, „Ludzi z Bagien” i „Zgrozę w Innswich” i okazało się, że jego pisarstwo jest nawet czymś więcej niż…

Czytaj dalej

GoroA: Przyszedł ten moment, że musimy wreszcie powiedzieć coś o ostatnim gorącym temacie, tj. nowym (pierwszym?) polskim slasherze, czyli w Lesie dziś nie zaśnie nikt. Ok, pewnie dyskusja się już główna przetoczyła przez Internety, więc może ktoś powie, że temat już wcale nie tak gorący, bo wszyscy już powiedzieli, co wiedzieli, ale my zwykle lubimy mieć ostatnie słowo. A o w Lesie dziś nie zaśnie nikt, czytałem (słyszałem) już nie tylko dwie skrajne opinie, ale nawet trzy. Myślę jednak, że zajecie jakiegokolwiek stanowiska co do The Pierwszy Polski Slasher, powinno się zacząć od wyjaśnienia tego z czym mamy do czynienia,…

Czytaj dalej
Gry

Obserwując to, co od paru lat dzieje się w kinematografii można „bezpiecznie” stwierdzić, że kino grozy przeżywa swojego rodzaju renesans. Co roku powstaje naprawdę sporo horrorów, część z nich o znacznie większych budżetach niż jeszcze paręnaście lat temu, nie wspominając już o znacznie prężniejszym marketingu wypuszczanych produkcji. „Straszaki” nie są już wstydliwymi dziełami tworzonymi na rynek DVD i dla garstki fanów tego hermetycznego gatunku, wręcz przeciwnie, groza stała się sexy i nawet w interentach coraz częściej można napotkać samozwańczych znawców wypowiadających się na temat kina grozy. Czy owy boom można dostrzec też w innych mediach? Np w grach komputerowych? Naszym…

Czytaj dalej

Jeśli ktoś czyta naszego bloga od dłuższego czasu, pewnie zanotował, że film Co robimy w ukryciu był dla nas sensacją rewelacją. Trafił do zestawienia najlepszych filmów na naszym blogu, do dziś podtrzymujemy stanowisko, że zasłużenie. Nie byliśmy i nie jesteśmy w tej ocenie odosobnieni, jako że film Co robimy w ukryciu cieszył się chyba akurat powszechnym uznaniem. Nic dziwnego, że gdy pojawiła się informacja o serialowej wersji, na dodatek w reżyserii Taiki Wiatiti, wystąpił u nas entuzjazm odwrotnie proporcjonalny do tego, który odczuliśmy na wieść o kontynuacji „Zakonnicy”. Serial Co robimy w ukryciu, jest kontynuacją pomysłu rozpoczętego w filmie. Jakby…

Czytaj dalej

„Zniszcz mnie” to film (teoretycznie) należący do podgatunku horroru, który osobiście jest dla mnie takim „gulity pleasure”. Chodzi fabuły w stylu wszelkiej maści „escape roomów”, czy innych „hounted housów” ale także „Piły”, „Belko Ekspriment” „Panic Button” czy wielu innych. Oczywiście wspomniane obrazy różnią się znacznie od siebie, ale nie da się nie zauważyć, że mają wiele punktów wspólnych. Dodatkowo, choć z pozoru tego rodzaju fabuły często popadają w sztampę, to jednocześnie mogą pójść w różnych kierunkach. Możemy dostać krwiste „gore” („Piła”), slashera („Haunted house”) czy (co w sumie zdarza się najczęściej) thriller z domieszką, przeważnie banalnej. psychologii (Panic Button, The…

Czytaj dalej