No cóż, oto zapoznaliśmy się z kolejnym filmem, który, podobnie do opisywanego niedawno 29 lutego, ma cechę, którą zależnie od spojrzenia można uznać za wadę lub zaletę- jest wzorcowym, w zasadzie nie silącym się nawet na drobne odstępstwa, przedstawicielem swojego gatunku. Tak samo również jak 29 luty istotną rolę w budowaniu napięcia odgrywa dobrze ukazane specyficzne miejsce, w którym odgrywa się opowiadana historia. Dom szaleńców jednak podobał mi się nieco bardziej niż przytoczone azjatyckie ghost story. Być może wynika to z tego, że bardzie przypasował mi gatunek jakiego film ten jest przedstawicielem. Otóż mamy tu do czynienia z tradycyjną historią…
Autor: homer
Kolejny film, który niedawno był w kinach, i który był dosyć mocno reklamowany. Muszę przyznać, że trailer mnie nie zaciekawił, bo oczywiście zapowiadał ghost story, w którym małżeństwo z małym synkiem jest terroryzowane przez zło czające się w mrokach dużego domostwa. Jednak już pomysł wyjściowy nastroił mnie pozytywnie. Nie będę spoilował, ale jest on w sumie dosyć „kingowski” i ukazuje jak moc, która wydaje się pięknym i niesamowitym darem, może być w rzeczywistości niosącym niebezpieczeństwo i siejącym grozę przekleństwem. Fabuła rozwija się w filmie w odpowiednim tempie, akcenty są rozłożone świetnie-na początku (poza oczywiście pierwszą sceną) jest spokojnie, miło i…
Tym razem wybierając horror do obejrzenia i zrecenzowania kierowałem się okładką. Akurat miałem wolniejszy wieczór, ale kompletnie żadnego pomysłu na jaki film mam ochotę. I tak trafiłem na Southbound, który zaciekawił mnie bardzo ładnym pentagram dróg na pustkowiu. Nie wiedząc nic o tym filmie liczyłem na dobry hell/devil w klimatach pustynnych. No nie było to to o czym myślałem, film okazał się antologią kilku krótkich opowieści grozy, co na początku trochę mnie zniechęciło, ale dobrze, że postanowiłem kontynuować bowiem koniec końców był to bardzo przyjemny seans. Na początek może o minusach bo jest ich zdecydowanie mniej. Jest to typowa antologia więc…
Kolejna książka za nami-Potępieńcza gra autorstwa Clive’a Barkera. Nie mieliśmy wcześniej zbytnio do czynienia z Barkerem, oczywiście oglądaliśmy Nocny pociąg z mięsem oraz Hellraisera, ale z książek ogarnęliśmy kiedyś tylko powieść Cabal. Nadzieje były wielkie, niestety nie wszystkie się spełniły. Powieść ma w sumie ciekawą fabułę opowiadającą o trwających przez dekady zmaganiach/konfliktach/relacjach pomiędzy bogatym biznesmenem oraz jego nemezis obdarzonym nadludzkimi i tajemniczymi zdolnościami. Ponieważ to Barker, spodziewaliśmy się olbrzymiej dawki makabry i chorych wizji (a’la cenobici np) i niestety nie ma tego zbyt wiele. Jest trochę scen trącących „turpizmem” i grozą spod znaku rozkładających się ciał, jest to opisane realistycznie…
Jejku, jakie to jest fajne, jakie to jest urocze, jakie klimatyczne, w końcu poruszające i mądre. Śmierć- postać, którą poznaliśmy na łamach Sandmana Neila Gaimana dostała własny komiks (Sandman to z resztą kopalnia motywów, które następnie zaczęły żyć własnym życiem jak choćby Lucyfer, który dostał swój komiks, obecnie już drugą serię, a także serial, a w zasadzie dwa). Od razu napiszę, że mnie komiks ten ujął, urzekł. Nie- zachwycił, nie -wstrząsnął czy też zrewidował moje podejście do pewnych spraw czy też komiksu jako takiego. Nie jest to ten „kaliber” historii. I w mojej ocenie jest to jego najsilniejszą stroną. Opowiada…
Kolejny horror z polecenia (i znów thx Maria Wesołowska) i od razu napiszemy, że jest to dobry horror. Pierwszy plusik już za plakat-fantastycznie oldschoolowy , kolejny za gatunek-jest to killer (bardzo lubię) i to mający bardzo wiele cech, które powinien w sobie zawierać film o psychopatycznym mordercy. Przede wszystkim bardzo dobra jest fabuła, jest dokładnie taka ja powinna być w tego typu obrazach-czyli mamy odpowiednio szalonego mordercę z naprawdę pokręconym modus operandi i chorymi jazdami, mamy fajną główną bohaterkę oraz mamy chęć odgadywania, kto jest zabójcą i frajdę na końcu jeśli się nam uda oraz myśli typu-kurde to faktycznie ten…
Zakończyliśmy przygodę z Dziedzictwem Waldemara (w sumie dobry tytuł na polski film o…w sumie nie wiem, ale na pewno do jakiejś głupoty wam pasuje), więc pora podzielić się z wrażeniami z drugiej części oraz historii jako całości. Ponieważ już dość dokładnie opisaliśmy, jak oceniamy część pierwszą, dziś krótko, gdyż „dwójka” stanowi bezpośrednią kontynuację pierwszej części, a nawet więcej- dwa filmy to w zasadzie jedna historia dziejąca się na dwóch czasowych planach spajająca się w jedną historię tego, co w tytule. Niestety druga część jest jednak nieco gorsza od części pierwszej. To zrozumiałe, gdyż nie można już było wykorzystać tak dobrze…
Normalnie jako pasjonat horroru, powinienem przestać pisać recenzje horrorów. Zajawka ostatnimi czasy tak kipi gęsta, że praktycznie wszystko mi się podoba (no może z małymi wyjątkami). Nie jestem kompletnie obiektywny (shame on me!), ale po pierwsze primo, kto jest, po drugie primo, nie o to chodzi w recenzjach, a po trzecie primo, secundo i tertio, akurat La herencia Valdemar spotkała się z wieloma pozytywnym ocenami, w tym naszego zaprzyjaźnionego bloga Na trzeźwo nie warto (no, jeszcze nie ma na tym blogu, ale mamy potwierdzoną screenami opinię, że się podobał), zatem będę, jak to się mówi, w dobrym (a raczej złym>:>)…
No dobra, byliśmy w kinie-czas zrecenzować. Film jest debiutem kinowym reżysera na podstawie jego wcześniejszej krótkometrażówki. Standardowo nie mieliśmy o tym pojęcia, ale w trakcie seansu towarzyszyło nam dziwne przeczucie, które w sumie podpowiadało taką genezę dzieła. No ale po kolei. Wyjątkowo nie będziemy przytaczać skrótu fabuły, wystarczy powiedzieć, że jest to typowe ghost story. Pomysł na straszenie jest bardzo prosty, oczywisty, łopatologiczny, ale genialny w swojej prostocie i, poprzez odnoszenie się do typowych pierwotnych lęków (nawet trochę a’la Stephen King), zdaje się być bardzo przekonywujący. Nie ma co go tu też dokładnie opisywać-wszystko widać na trailerze. Początek jest bardzo,…
Kiedy szukając pozycji do obejrzenia trafiłem na film pt. Hardware, który według opisu dystrybutora toczy się w posępnym świecie po zagładzie nuklearnej, a dodatkowo na liście „za udział wzięli” widnieli Lemmy i Iggy Pop wiedziałem , że muszę od razu zapoznać się z tym dziełem. Od razu też trafiłem na opinię, że film ten cieszy się statusem kultowego. Miałem zatem dość duże oczekiwania. I nie zawiodłem się. Jest to stara szkoła horroru (sci-fi horroru) w najlepszym znaczeniu tego określenia. Fabułę w zasadzie można określić jednym – dwoma zdaniami, z resztą większość opisów filmu tak czyni. Znaleziony na złomie android okazuje…