Autor: homer

Najlepiej opisujące ten film słowo to: sztampowy. Najpierw przesuwanie mebli, śmiech dziecka w nocy i pianino grające samo, potem dzieci z czarnymi oczami i rozdziawionymi buziami i zjawy a’la stare babcie pełzające na czworakach wąskimi korytarzami i znikające w ostatniej chwili. Do tego mnóstwo jumpscenów. Nie jest ani krwawo, ani tajemniczo ani nie angażuje emocjonalnie (jak np osnuty na podobnym pomyśle Wake Wood). Z plusów to w sumie na koniec zaczyna się coś dziać i w dwóch czy trzech scenach przy końcu poczuło się dreszcz oraz fakt, że w sumie oparto na indyjskiej mitologii co troszkę może przywołać książki Mastertona…

Czytaj dalej

W zasadzie trudno go zrecenzować z pozycji horroro-maniaka. Film jest klimatyczny, tajemniczy, wciągający, z dobrym zakończeniem, i świetną (naprawdę świetną) fabułą. Serio, pomysł na historię jest superciekawy i oryginalny. Poza tym w ucho rzuciła się niezła muzyka. Tylko, że w zasadzie… nie jest to horror. Nie ma praktycznie typowo horrorowej grozy, film wciąga i przykuwa, ale nie straszy. Dlatego stwierdzamy, że film bardzo dobry, ale nie będziemy przyznawać ocen. Aha- główną rolę gra Christina Ricci, więc poziom aktorstwa też można zaliczyć do plusów:) http://horroryonline.pl/film/zgromadzenie-the-gathering-2002/688

Czytaj dalej

Oto kolejny przykład specyficznego gatunku horroru, który bardzo lubimy (zatem od razu uprzedzamy, że recenzja będzie raczej pozytywna), a którego jest raczej niewiele i jak pokazują dyskusje- choćby o tym filmie- jest on nie do końca rozumiany. Otóż jest to specyficzny rodzaj komedio-horroru, a raczej horroro- komedii, komedia smoliście czarna, głęboko ukryta parodia gatunku. Nie jest to klasyczna zabawa konwencją i hołd schematom (As in „Domek w głębi lasu” „Popcorn”, „Don’t look up”). ani czysta parodia (as in „Wampiry bez zębów”, „Scary movie”, „Młody Frankenstein”), ani też połączenie tych dwóch gatunków (as in ” Hell baby”, „Śmiertelna wyliczanka”). Nie jest to…

Czytaj dalej

Na kolejny seans wybraliśmy „Tunel / Otoshimono” Chyba jednak rozczarowanie (chociaż nie może jakieś wielkie). Przede wszystkim brak ciężkiej atmosfery, która zwykle charakteryzuje azjatyckie kino, po drugie aktorstwo jakieś drętwe a po trzecie sceny grozy są krótkie, typowe i większość przewidywalna (chociaż nie wszystkie). Ogólnie jest nudno. Z plusów to może fabuła (jak to w azjatyckich-powoli odkrywana tajemnica z przeszłości), oraz zakończenie- niby wszystko wiadomo a oczywiście nic nie jest takie jak nam się wydaje (to w sumie największa siła azjatyckich ghost story). Wydaje się jednak, że w zakończeniu przedobrzono-nie dostajemy odpowiedzi na żadne pytania praktycznie. No i na koniec…

Czytaj dalej

Od razu trzeba napisać, że obraz jest jedynie luźno powiązany z klasycznym Egzorcystą, co jest niewątpliwie plusem. Mierzenie się z taką legendą byłoby porywaniem się z motyką na słońce, więc dobrze, że ugryziono temat inaczej. Film jest wysokobudżetowy (jak na horror) więc ma wszystkie związane z tym plusy. Dobra obsada: Iza Scorupco i Stellan Skarsgard zapewniają aktorstwo na poziomie. Ładne są scenerie (Afryka) i scenografia. Zgrzytem są fatalne efekty CGI. Reżyser też zna swoje rzemiosło (chociaż niekoniecznie się zna na horrorach) więc obraz trzyma tempo, historia opowiedziana jest sensownie, główny bohater pokazany bywa w retrospekcjach nadających głębi a sceny…

Czytaj dalej

Film z gatunku zabawy konwencją, hołdu dla klasyki (trochę mniej) i otwartej szydery ze schematów (znacznie bardziej). Masa odwołań, cytatów i gagów, z których niektóre są kapitalne (postacie egzorcystów), a niektóre latają bardzo nisko (motyw staruszki). Dialogi bywają naprawdę świetne (To nie jest jeden z tych filmów, gdzie dom morduje wszystkich po kolei, a bohaterowie podejmują bezsensową decyzję i zostają zamiast się przeprowadzić!), przywołując skojarzenia najlepszych punchlinów z klasyków tego typu jak Domek w głębi lasu (We have to spilt up! Whait what?), Oni (When did you become Sigourney Weaver?) czy Deadsnow( Musimy biec do tego domku! Po co?). Całość…

Czytaj dalej

Miałem już nadrobić zaległości z recenzji pastwiących się nad horrorami, które nam się nie podobały (trochę się zebrało), ale po kolejnym seansie zmieniłem zdanie i postanowiłem podzielić się jednak kolejnym (raczej) pozytywnym wrażeniem. Film „Popcorn”, o którym tu mowa to taki trochę kazus dla horroru jak Commando dla filmów akcji- wygląda z jednej strony jak pierwowzór gatunku, jego dojrzała, rozwinięta wersja, a jednocześnie świadoma parodia (Pamiętasz jak mówiłem, że zabiję cię na końcu? Kłamałem). Akcja Popcornu opowiada o tym, jak studenci filmówki (których pierwszą dyskusją jest przewaga Akademii policyjnej 5 nad filmami Bergmana), prywatnie fani horrorów, postanawiają zorganizować maraton horrorów dla…

Czytaj dalej

Na film ten trafiłem przypadkowo i podchodziłem do niego chyba 2 razy… Jest to thriller z elementami dramatu czy nawet komedii, dość nietypowy, ale jednak dający sporo do myślenia. Wiem, że powstała wersja amerykańska, ale nawet nie próbowałem jej oglądać bo Azja to Azja… Co byście zrobili gdybyście nagle otrzymali telefon, w którym tajemniczy głos mówi, że możecie zarobić milion dolarów, w zamian za wykonanie 13 zadań? Owszem, też by się zaśmiał i powiedziałbym, że to żart, ale… Kiedy zostawia cię kobieta, praca cię wkurwia, a w dodatku na koncie masz debet… hmmm, czemu nie?! Zaczynasz od prostego zadania, za…

Czytaj dalej
Gry

Najwyższy czas wrzucić jakąś recenzję gierki. Ponieważ  „Metro last night” idzie póki co średnio, postanowiłem opisać tytuł, w który grałem dawno temu (i to kilka razy), i który zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Mowa tu o  „The  suffering”, pozycji spod znaku survival horror. Muszę przyznać, że mam problem z horrorami  w tym gatunku (bardziej podchodzą mi  przygodówki). Gierki w stylu „Penumbry” czy „Amnesii”, mimo że niesamowicie klimatyczne,  z powodu  np.  braku możliwości walki, i ogólnie „małej zawartości gry w grze” (mam nadzieję, że wiadomo, o co chodzi), odbieram czasem jako monotonne. Z kolei gdy walk z potworami jest sporo,…

Czytaj dalej

Oto kolejny horror, o którym słyszeliśmy dużo dobrego i znowu plotki o jego jakości wcale nie zostały mocno przesadzone. Bone tomahawk- bo o nim mowa- to bardzo specyficzna rzecz, bo połączenie horroru z…westernem. Wydawać by się mogło, że to połączenie jest dość karkołomne, ale wprawa reżysera pokazała, że wręcz przeciwnie- po seansie tego filmu wydaje się ono całkiem oczywiste. Fabuła jest prosta jak budowa kościanego tomahawka. Czteroosobowa drużyna śmiałków musi odnaleźć, uratować i sprowadzić do domu grupę zaginionych osób. Niestety wzięło im się i zaginęło na terytorium krwiożerczego plemienia Indian-kanibali znanych między innymi ze zjadania własnych matek, o czym bohaterowie,…

Czytaj dalej