Wstyd się przyznać, ale mimo, że „siedzimy” trochę w horrorze to dotąd mieliśmy bardzo dużą wyrwę w klasyce. Dziurę mniej więcej wielkości H.P. Lovecrafta i jego twórczości, bo sprowadzająca się w sumie właśnie do nieznajomości H.P. Lovecfrata i jego twórczości. W końcu kiedyś nasze sumienie horrorowe powiedziało nam „kończ waść, wstydu oszczędź” w związku z czym zmobilizowaliśmy się do zatkania tej wyrwy. Zaczęliśmy zatem kupować wszystko, co tylko znajdziemy do tego stopnia, że nie zauważyliśmy, że w konsekwencji kilka opowiadań zaczęło nam się w kolekcji powtarzać. Zatem rozdzielając zdobyczy między siebie, mogliśmy zacząć symultanicznie zasypywać przytoczoną wyrwę w klasyce i…
Autor: homer
Jak już niedawno wspominaliśmy, postanowiliśmy powrócić od zasłużonej dla horroru serii Hellraiser, z którą dawno dawno temu z grubsza się zapoznaliśmy, ale nie mieliśmy jej całkowicie obcykanej. Pierwsze trzy części znamy najlepiej więc teraz je pomijamy. Z resztą jedynkę jakiś czas temu recenzowaliśmy, o dwójce można powiedzieć, że to część dość powszechnie uważana za najlepszą, a trójka to niezła rozpierd..cha, która odbiega klimatem od dwóch poprzedzających ją obrazów, ale też jest na swój sposób klasyczna. Czyli czas na czwórkę, potocznie znaną jako „ten hellraiser w kosmosie”. Nie brzmi to jako dobra rekomendacja, ale z drugiej strony, najczęstszą krążącą o tym…
Z recenzowaniem takich filmów jak What we become mam pewien problem. Mógłbym bowiem dać entuzjastycznie ocenić, żeby potem dostać po głowie, że po co ja namawiam na takie nudy. Musiałbym uczciwie napisać, że takie filmy się mi podobają, ale jednocześnie nie namawiać na ich oglądanie, a nawet nie polecać. A jak już będę nie polecał to musiałbym to uzasadnić nie uciekając się do płytkiego „to nie jest film dla fanów tępych amerykańskich produkcji” albo tfu tfu „do tego trzeba dojrzeć”. Albo nawet do paździochowego „wysublimowania psychologicznego a nierzadko nawet erotycznego” No więc tak nie napiszę. Napiszę, że jest to bardziej…
Sklepik z marzeniami to, jak mi się zdaje, jedna z bardziej znanych i uznanych dzieł Stephena Kinga, w każdym razie ja tak ją kojarzę. Mam wrażenie, że zwykle, gdy gdzieś jest jakaś wzmianka o tym pisarzu, to przy tej okazji przytaczana jest ta powieść, wraz z innymi takimi jak Cujo, Carrie, Lśnienie czy Miasteczko Salem. Czy tak jest w istocie, czy tylko mi się wydaje, nieważne, ważne jednak, że jest to ważna pozycja w dorobku mistrza grozy. I jest to kwintesencja jego stylu. Można by też powiedzieć, że 100% Kinga w Kingu, (choć mam wrażenie, że o wielu jego powieściach…
Chyba mamy kolejny film z rodzaju miłych zaskoczeń. Może dlatego, że nie robiliśmy sobie wielkich oczekiwań, a może dlatego, że tego samego wieczoru obejrzeliśmy koszmarne Voodo, na tle którego w zasadzie wszystko może się wydawać produkcją co najmniej oscarową. A może dlatego, że The Ferryman to film, który się nie napina i nie ma wybujałych ambicji, a po prostu robi co do niego należy, żeby uznać go za zadowalający? A nawet chyba wykazuje do siebie trochę dystansu? Jest takie matematyczne pojęcie „warunków koniecznych i wystarczających”. The Ferryman chyba spełnia właśnie wszystkie takie warunki do przyjęcia konkluzji „lubię oglądać takie filmy”.…
Niedawno pisałem, że marzy mi się, iż włączam wieczorem horrorek i oto trafiam na perełkę. Od czasu, gdy o tym wspominałem, obejrzałem kilka rzeczy i większość z nich oceniłam na od 4 do 6 na 10. I gdy praktycznie straciłem nadzieję, w geście rozpaczy włączając film o beznadziejnie brzmiącym tytule „Krwawy test” (The Final- swoją drogą w oryginale tytuł mniej kiczowaty), zostałem pozytywnie zaskoczony. I to jak! A skrót fabuły nie zachęcał. Otóż mamy grupkę znajomych ze szkoły, która z jest gnębiona przez rówieśników. W końcu mają tego dość i postanawiają się zemścić. W tym celu opracowują plan, zwabiają swoich…
Chyba musimy odpocząć trochę od poważniejszych recenzji (filmów, książek) bo jakoś nie mamy weny, ale coś trzeba napisać bo dawno na blogu nic się nie działo więc wróciliśmy do pomysłu polecanki okropnych pożeraczy czasu, czyli gier na smartfona, oczywiście w tematyce, czyli chociaż w jakimś stopniu nawiązujących do motywów horrorowych. Oczywiście nie ma tu materiału na jakieś rozbudowane recenzje, bo wiadomo, że tego typu rozrywki mają na celu przetrwanie drogi tramwajem do pracy lub chwile w innego typu „świątyniach dumania”. W związku z tym nie widzę też większego sensu opisywania jakichś rozbudowanych „za i przeciw” a postanowiłem się podzielić listą…
Jeśli chcesz zobaczyć film, w którym ludzie ubierają się jak w najnowszej części „Dishonored”, mają nienaganne maniery, piją herbatę odginając mały palec i… zajmują się aranżacją wnętrz dla wściekłych duchów, to „Winchester Dom duchów” z pewnością jest dla Ciebie. Film jest pięknie nakręcony, zdjęcia przemyślane i zrobione ze smakiem. Dbałość o realia epoki przenosi widza w początki dwudziestego wieku, więc fani prozy Lovecrafta powinni poczuć się swojsko. Z ekranu wprost emanuje woń tytoniu, trzyczęściowych wełnianych garniturów i opium. Tu jednak podobieństwa do świata Samotnika z Providence się kończą. Zamiast historii drzemiących na dnie oceanu Przedwiecznych, otrzymujemy dobrze zbudowaną i przyzwoicie…
Mam małe marzenie. Marzy mi się mianowicie, że oto włączam po ciężkim tygodniu jakiś horror i okazuje się, że seans mnie w pełni satysfakcjonuje. A może lepiej powiedzieć- że się nim jaram. Nie musi to być głębokie kino, nie musi być nawet specjalnie straszne, ale żeby miało coś takiego, co by pozwalało mi pomyśleć: „kurde, dobre patenty” albo chociaż : „naprawdę dobrze się bawiłem”. Niestety ostatnio na nic takiego nie trafiam, może to dlatego, że podchodzę do tego marzenia od złej strony. Otóż często wybieram takie fabuły, które w teorii obiecują horrory z prawdziwego z darzenia, takie, które na pierwszy…
Niektóre recenzje zaczynam od stwierdzenia, że z danym dziełem mam problem. Zwykle (no, w zasadzie prawie zawsze) oznacza to, że rzecz mi się trochę podobała, a trochę nie. Z Mgłą też mam pewien problem. Ale jest to problem innego rodzaju. Otóż bardzo chciałem żeby Mgła mi się podobała. Ale mi się nie podobała. Serial jest oparty na bardzo znanym (podobno bardzo dobrym) opowiadaniu Kinga. Czy luźno czy wiernie, nie wiem, bo opowiadania jeszcze nie czytałem, ale zważywszy, że był też film, w którym jednak pewne rzeczy zrobiono inaczej, mogę zakładać, że w serialu „pewne niedociągnięcia jednak są”, jak mawiał Wąski.Jak…