Nawiedzony dom na wzgórzu- nowy serial Netflixowy- to podobno przysłowiowa „sensacja rewelacja, Panie Ferdku”. Wszyscy już o tym piszą, więc wypadałoby, żeby Dobry Horror też coś napisał. Niestety jeszcze nie oglądaliśmy, ale podobnie jak Fred, który miał przyjaciół, którzy byli w Ameryce „znamy kogoś kto oglądał”. Dzięki temu szczęściu, że Dobry Horror ma wielu przyjaciół, którzy znają się na rzeczy, możecie już dziś cieszyć się recenzją Nawiedzonego domu na wzgórzu od Stanisława Hideto Gerle. Enjoy! Netflix to typ serwisu, któremu nigdy nie ufam zbyt mocno. Wiele seriali, filmów było znacznie poniżej jakichkolwiek oczekiwań, a mimo to wciąż miesiąc w miesiąc…
Autor: homer
Wreszcie nadszedł ten moment, że trzeba nam zmierzyć się z kolejną recenzją z tych tzw. horrorów roku i tym razem dodatkowo z grubej rury, bo będzie o tym z tychże horrorów, co do którego miałem pewne przeczucie, że może wygrać w naszym plebiscycie. Czy tak będzie rzeczywiście, to się jeszcze okaże (wszak przed nami choćby jeszcze The Nun XD), natomiast zrecenzowanie filmu Dziedzictwo będzie z pewnością dla mnie, w pewnym sensie, trudne i to z wielu powodów. Choć po prawdzie dokładnie wiem jak go oceniam i co o nim myślę. Po prostu wiem, że dokładne wyrażenie tego, co o Dziedzictwie…
Edward Lee to pisarz, z którym nie mięliśmy zbyt dużo do czynienia. Jednak te jego utwory, które dotąd przeczytaliśmy, były dla nas niemalże objawieniem. Zawsze z resztą chcieliśmy wrzucić do naszego repertuaru twórcę, który mógłby być odskocznią od żelaznych klasyków (Mastertona i Kinga. Pan Lee okazał się być póki co idealnym do tego kandydatem, więc ostrzyliśmy sobie na niego zęby. I wreszcie wpadła nam w ręce „Groza w Innswich” minipowieść inspirowana opowiadaniem Lovecrafta „Widmo nad Innsmouth”, a jako, że ostatnio z lubością też zaczytujemy się w prozie samotnika z Providence, na Zgrozę w Innswich rzuciliśmy się jak Michael na Laurie.…
Po tym jak Jacob podzielił się wrażeniami jak to nowy Predator jest katastrofalny ( jakże trafną recenzję możecie przeczytać tutaj), postanowiłem sobie odświeżyć jak to było z tymi starymi Predatorami. Oczywiście jedynki nie musiałem, albowiem wiadomo, że 10/10, więc zacząłem od dwójki. Na pewno i tak sobie jedynkę odświeżę, a tymczasem przyszło mi się podzielić z Wami wrażeniami z Predatora 2 właśnie. A były to wrażenia nad wyraz…..satysfakcjonujące. Akcja Predatora 2 dzieje się po historii z legendarnej „jedynki”. Nawiązuje jednak do niej w sumie w kilku zdaniach, więc można spokojne oglądać jako odrębne dzieło. Jest to o tyle łatwe, że…
Razem z moja druga połówką wybraliśmy się na nowego Predatora. Niestety, kinowy barek był w przebudowie, więc by nie kupować buteleczki Sprite’a 0’33 za 8 złotych, podreptaliśmy do mieszczącego się 2 pietra niżej sklepu i zakupiliśmy napoje w cenie, która nie hańbi portfela przeciętnego Polaka. Niestety, ochrona kina sprawdziła nasze plecaki, wyprowadziła nas na zewnątrz i spuściła taki łomot, że finalnie nie byliśmy w stanie obejrzeć nowej produkcji Shane’a Blacka. Chciałbym, żeby to, co napisałem powyżej było prawdą, ponieważ wizyta w kinie finalnie sprawiła, że po raz pierwszy w życiu chciałem wyjść z sali pól godziny przed zakończeniem seansu. Szczerze…
No i dalej w naszym tempie ogarniamy „horrory roku”. Niedawno wreszcie obejrzeliśmy „Dziedzictwo” i mamy już prawie wszystko nadrobione. Oprócz recenzji. Tak więc je też nadrabiamy. Tym razem ocenimy „Ciche miejsce”. Obraz ten był oczywiście reklamowany jako „horror roku” i biorąc pod uwagę jego odbiór, jest mocnym pretendentem do tytułu. Czy według nas też? O tym za chwilę, najpierw standardowo- skrót fabuły. Już od samego początku widz wrzucony zostaje do post apokaliptycznego świata i zaznajamia się z rodziną, która w tym świecie walczy o przetrwanie. Nie wiadomo, co spowodowało katastrofę, jakie spustoszenie poczyniła na ziemi, w zasadzie nie wiadomo prawie…
Ponieważ do kin wchodzi bardzo oczekiwany (przez niektórych) horror „The Nun”, czas zacząć cykl recenzji, w którym my, samozwańczy znawcy horrorów, admini dobryhorror.pl, rozstrzygniemy, który z wyrastających jak grzyby po deszczu horrorów roku jest faktycznie… horrorem roku. Na pierwszy ogień idą „Słudzy diabła”, film, co do którego mięliśmy nadzieję, że będzie czarnym koniem plebiscytu. Już sam plakat wydawał się zapowiadać klimatyczną rzeźnię, kraj pochodzenia obrazu nastrajał jeszcze bardziej pozytywnie (Korea, Indonezja), a słowo „Setan” było wisienką na torcie naszych oczekiwań (fanów horrorów piekielno, okultystycznych). Specjalnie nawet nie szukaliśmy w internecie za wiele o tym koreańskim dziele, nie chcieliśmy sobie psuć…
Jaki czas nie było u nas recenzji serialu, za to dzisiaj z dość tzw. „grubej rury” bo będzie antologia „Mistrzowie horroru”- serial dość głośny (swego czasu), dość nagradzany (nagroda Emmy) oraz obfitujący- jak tytuł zobowiązuje- w mocne nazwiska, choćby Takeshi Mike, John Carpenter, Tobe Hooper (za kamerą), czy Robert Englund (przed kamerą). Czy Mistrzowie Horroru oferują nam to, co mistrzowie powinni nam zapewnić? Od razu trzeba powiedzieć, że trudno jednoznacznie ocenić antologię, w której- co oczywiste- każdy odcinek stanowi odrębną historię. Mamy tu zatem prawdziwe perełki oraz -choć to pewnie kwestia gustu- raczej też mocne niewypały. Są też typowe „zapychacze”,…
Jakiś czas temu wspomnieliśmy, że jako samozwańczy znawcy horrorów chcemy być obcykani jak najbardziej w temacie. A o to oznacza nadrobienie braków. No i w ramach owego nadrabiania mięliśmy zapoznać się z częściami Hellraisera, które pominęliśmy, przypomnieć sobie te klasyczne, których jeszcze nie znamy na pamięć i zrecenzować je wszystkie. Jedyneczkę i czwóreczkę już opisaliśmy, więc dla odmiany przyszedł czas na jedną z odsłon ocenianych przeważnie jako żenujące nieporozumienie. Czy przychylamy się do tej opinii? Najpierw jednak trochę o fabule- mamy oto grupę nastolatków, fanów tajemniczej gry internetowej Hellworld. Jeden z nich ginie w tajemniczych okolicznościach, pozostali dostają zaproszenie na…
Z Mastertonem jest tak, że ma on swoje sprawdzone patenty. Zwłaszcza jeśli chodzi o książki z wcześniejszego okresu jego twórczości. Zwykle mamy demona/potwora, z genezą sięga (pra)dawnych czasów, istotę, o której krążą od wieków legendy, które z kolei okazują się boleśnie prawdziwe. Oczywiście zawsze jest makabrycznie krwawo, poza tym często, zanim się okaże, co demonicznego jest na rzeczy, mamy trochę klimatów kryminalnych. Lubię to i nie mam nic przeciwko temu schematowi i taki „typowy” Masterton zwykle mi podchodzi. „Dziecko ciemności” czytałem już wiele lat temu i zapamiętałem właśnie jako takie „typowego” Grahama. Ale czy w rzeczywistości taki jest. Teoretycznie tak,…