SUPER MARIO BROS
Jasna cholera! Ktoś to jeszcze pamięta? Była to pierwsza próba stworzenia filmu kinowego na podstawie gry komputerowej i choć krytycy zjechali go nieprzeciętnie, trzeba przyznać, że za dzieciaka był to dla wielu istny kult.
W czasach VHSów, kiedy to ludzie mylili niskobudżetowe filmy porno z kasetami do czyszczenia głowic w mangetowidach, ten film święcił triumfy w wypożyczalniach i wśród domowych piratów.
Opowiada on o dwóch hydraulikach, którzy zostają przeniesieni do równoległego wymiaru, gdzie w mieście Dinohattan panuje okrutny i bezwzględny jak wasi rodzice król Koopa.
Wszystko kręci się wokół połączenia dwóch światów, księżniczki Daisy (ta, która w grze puszczała się po zamkach) kawałka meteorytu i żywego grzyba, którego wyśmienicie zagrał Lance Henriksen. To, że wiecznie obśliniony ex-król pojawia się w filmie dosłownie na kilka sekund nie umniejsza jednak tego, że mogła być to jego życiowa rola.
Film oglądało się niesamowicie przyjemnie, ale to zapewne dlatego, że mam do niego gówniarski sentyment. Jeśli chcecie zobaczyć, jak swoją przygodę z filmem zaczynały gry video lećcie do najbliższej wypożyczalni VHS (o ile jakaś jeszcze istnieje) i wypożyczcie go sobie.
Jak dla mnie jest to kawał fajnego, choć tandetnego i czasem absurdalnego kina, które zostało stworzone z myślą o trzynastoletnich dzieciakach. Mimo to, naprawdę spoczko, w końcu w każdym z nas jest trochę dziecka.
Dla zainteresowanych:
http://www.youtube.com/watch?v=wtMZKYnLg5c
Werdykt: