Dobry HorrorDobry Horror
    Facebook Instagram YouTube
    Facebook Instagram YouTube
    Dobry HorrorDobry Horror
    SUBSKRYBUJ Login
    • Recenzje
      • Filmy
      • Gry
      • Literatura
      • Różności
      • Inne
    • NTNW
    • Podcasty
    • YouTube
    • PATRONATY
    • Rodzina DH
    • Index
    • Kontakt
    Dobry HorrorDobry Horror
    Strona główna » Kolor z przestworzy
    Filmy

    Kolor z przestworzy

    homerBy homer2020-11-12Brak komentarzy5 Mins Read

    Na premierę streamignową „Koloru z przestworzy” czekałem dosyć mocno.  Po pierwsze, bardzo lubię Lovecrafta i uważam, że adaptacji jego prozy nigdy za wiele, a po drugie mam słabość do Nicholasa Cage’a, który całkiem niedawno w  rewelacyjnym horrorze „Mandy” zagrał bodajże rolę życia. Inna sprawa, że była to rola w tym jego „cagowym” stylu. No właśnie, aktor  ten ma taką manierę gry, że chyba nie da się przejść obok tego obojętnie. Można powiedzieć, że szarżuje na granicy kiczu,  czasami, jak we wspomnianym Mandy, czy choćby „Con Air” („put… the… bunny… back…ine the… box” LOL), wypadając świetnie, częściej, jak np. w „The Cult” czy „Ghost Rider”, wprost żenująco. Ale ja tam lubię. Jakoś mnie to tak bawi w pozytywnym słowa znaczeniu. A poza tym nie można zapomnieć, że Nicholas zagrał jednak w kilku wybitnych produkcjach ( „8 milimetrów” to film, który absolutnie trzeba obejrzeć”). Inna sprawa, że obsadzanie tego aktora w adaptacji najlepszego (wg samego autora) opowiadania Samotnika z Providence, to wybór, który może niejako świadczyć o tym, w jaki sposób autorzy filmu mają zamiar interpretować tekst źródłowy. W każdym razie na pewno coś jest na rzeczy, ale wczujmy się w rolę nie uprzedzajmy faktów. Przynajmniej do czasu choć krótkiego opisania fabuły.

    Ta w ogólnych założeniach jest zgodna z książkowym pierwowzorem. Na farmę gdzieś w Nowej Anglii spada meteoryt. Wzbudza to spore zainteresowanie lokalnej społeczności, sęk w tym, że następnego dnia znika. Za to  w okolicy upadku zaczynają mieć miejsce zjawiska. Wydarzenie zdaje się mieć wpływ na okoliczną florę ( rośliny zmieniają kolor i kształt), faunę (zwierzęta chorują) aż z czasem na ludzi. Z każdym dniem jest coraz gorzej aż w końcu życie na farmie staje się koszmarem.


    Wyjątkowo opisując zalety i wady obrazu, zacznę od minusów. Fabułę specjalnie pisałem tak, by z grubsza pasowała ona i do filmu i do książkowego pierwowzoru, ale w gruncie rzeczy oba dzieła różni prawie wszystko. I to jest wada pierwsza, główna i najważniejsza. Szczególnie dla lovecraftowych purystów. Bo oczywiście nie chodzi o to co jest opowiedziane, a o to jak to zostało zrobione. Lovecraft w swoim opowiadaniu zdołał uzyskać wspaniale, niepokojący klimat, nie pokazując praktycznie nic a tylko sugerując pewne rzeczy. Czarował nas wyzywając niejako do próby wyobrażenia sobie, tego co niewyobrażalne (np. koloru, którego nie można spotkać na planecie Ziemia). Oczywiście to truizm, ale patent na wywołanie grozy, którym posługuje się Samotnik z Providence, jest jedyny w swoim rodzaju, niezwykły a przy tym genialnie sugestywny i wywołujący  takie poczucie niepokoju, jakiego być może nie da się uzyskać w żadnej inny sposób. No może, gdyby adaptacji podjął się Eggers…

    Ponieważ jednak się nie podjął, zamiast tej jedynej swoim rodzaju atmosfery, dostajemy… no to, do czego Nicholas Cage pasuje idealnie. Żadnych niedopowiedzeń, wszystko na wierzchu, makabra, feria barw i psychodela, gore body horror, a to wszystko podlane sosem przerysowanej gry odtwórcy roli głównej. Nie wiem co powiedziałby  Howard (bynajmniej nie Wolowitz) na scenę z rozpuszczonymi alpagami, ale wydaje mi się, że jej pomysłodawcy ciut za dużo słuchali autobiografii Perfectu („alpagi łyk i dyskusje po świt…”). Oczywiście w opowiadaniu też dostajemy pewną dozę makabry, ale jest podana ona bardziej w stylu Stephena Kinga (np. a la „Pet sementery”) niż powiedzmy takiego Cronneberga („Mucha”) czy Carpentera („Coś”). Oczywiście takie podejście to nic złego, ale zdaje mi się, też że dla każdego Lovecraftowego ortdoksa  filmowa wersja „Color out of space”, może się okazać zbyt obrazoburcza (bynajmniej nie w horrorwym tego słowa znaczeniu).

    Powiem też jednak co innego. Osobiście uwielbiam prozę Samotnika z Providence, ale ortodoksem nie jestem i oglądając „Kolor przestworzy” bawiłem się świetnie! Po części z tego z samego powodu, co na „Mandy”. To całe przerysowanie w obu obrazach jest świadome i uważam, że cała ta „kampowość” opisywanego filmu ma po prostu w sobie coś fajowego, Powiem więcej… parę scen przypominało mi nawet prozę Edwarda Lee z opowiadań, w których autor ten inspirował się dziełami twórcy mitologii Cthulhu. Oczywiście Edward robił to o wiele bardziej inteligentnie nierzadko stosując mega błyskotliwe postmodernistyczne zagrywki, zaś w filmie „Kolor przestworzy” mamy raczej tą wierzchnią warstwę owych „reinterpretacyjnych” patentów, czyli krótko mówiąc przysłowiowe „flaki na wierzchu”, ale powtórzę to jeszcze raz… gdy to jest świadome, a moim zdaniem (o czym świadczy obsadzenie tego a nie innego aktora w roli głównej), to to prostu „siedzi” Nie be znaczenia jest też fakt, że obraz zdołał mnie parę razy przestraszyć czy ogólnie wywołać fajny dreszczyk.

    Podsumowując, „Kolor z przestworzy” to kawał solidnej, brutalnej całkowicie bezpośredniej w swoim wynaturzeniu i momentami „kampowej” rozrywki. Wisienką na tym torcie (raczej na breji z alpag) jest gra Nicholasa Cage’a w stylu…. Nichoalasa Cage’a. W przeciwieństwie do „Mandy” nie sprawdza się ona tu do końca. Czasami pasuje, czasami nie. Tak 50/50 (jakby powiedział król Julian przy okazji debaty o wrzucaniu ofiary do wulkanu). A jak to wszystko pasuje do prozy Lovecrafta? Odpowiedź może być tylko jedna…. Nijak. Przed odpalaniem „Koloru z przestworzy” należy sobie zadać pytanie, czy jesteśmy w stanie znieść taką masakrę materiału źródłowego. Jeśli odpowiedź brzmi „tak”, to uważam, że „Colour out of space” jest w stanie dostarczyć solidną rozrywkę, oczywiście tym, którzy lubią taki jej rodzaj. 

    PS. To jest ten rodzaj horroru, który najlepiej się ogląda z browarem i znajomymi. Ja tak zrobiłem.
    PS 2. Jedno oczko odejmuję z automatu za całkowite sprzeniewierzenie się „lovecraftowości” w sensie sposobu budowania atmosfery. Tak więc jeśli komuś „lovecraftowość” wisi i powiewa może podwyższyć ocenę o jeden.

    autor: GoroM

    Cthulhu Kolor z przestworzy lovecraft Nicholas Cage
    Share. Facebook Twitter Pinterest LinkedIn Tumblr WhatsApp Email
    Previous ArticleRozgrywki Kult. Sesja od -MAREK BUJAK -MAPY, MANUSKRYPTY, HANDOUTY
    Next Article Locke and key. Joe Hill/Gabriel Rodriguez
    Add A Comment

    Leave A Reply Cancel Reply

    Zobacz również
    Bez kategorii

    Terytorium czupakabry

    By NaTrzeźwoNieWarto2016-12-131

    CHUPACABRA TERRITORY – TERYTORIUM CZUPAKABRY Czupakabra to iście czadowy stwór, który chyba poza jednym…

    Bez kategorii

    Z nation – S01

    By NaTrzeźwoNieWarto2014-12-060

    Z NATION – S01 Jako, że jestem świeżo po ostatnim odcinku i wciąż mam…

    Bez kategorii

    Bagno wężogłowa

    By NaTrzeźwoNieWarto2014-10-110

    SNAKEHEAD SWAMP – BAGNO WĘŻOGŁOWA Wężogłowy to potworne ryby potrafiące przez trzy dni oddychać…

    Bez kategorii

    C.H.U.D. 2

    By NaTrzeźwoNieWarto2015-01-130

    C.H.U.D. 2 Za młodu człowiek robił wiele głupich rzeczy. Z impetem wbiegał do kibla z…

    Filmy

    Tunel / Otoshimono

    By homer2016-08-090

    Na kolejny seans wybraliśmy „Tunel / Otoshimono” Chyba jednak rozczarowanie (chociaż nie może jakieś wielkie).…

    • Facebook
    • Instagram
    • YouTube

    dobryhorror

    Ale te zakupy to jeszcze nic. Konkretna paczura pr Ale te zakupy to jeszcze nic. Konkretna paczura przyszła z @robmydobrze
    Zakupy na weekend Zakupy na weekend
    No i fajne rzeczy w Empiku No i fajne rzeczy w Empiku
    No i zafundowaliśmy sobie zbiór opowiadań drugi No i zafundowaliśmy sobie zbiór opowiadań drugiego z mistrzów.  Niemałe dwa craftowe #kochamantykwariaty
    Relaksik na placu zabaw Relaksik na placu zabaw
    No elo, wreszcie trafiłem pierwszy tom najbardzie No elo, wreszcie trafiłem pierwszy tom najbardziej romantycznej serii ostatnich lat 🤪
    Idę do paczkomatu, otwieram, a tam....nagle....ko Idę do paczkomatu, otwieram, a tam....nagle....komiks! Musiałem haha @naglecomics
    O kurczę, wiecie, że nie słyszałem o zbiorach O kurczę,  wiecie, że nie słyszałem o zbiorach opowiadań  #grahammasterton ?  Ale teraz już się dowiedziałem i kupiłem se taki jeden w cenie dwóch craftowych. #kochamantykwariaty
    Na plastyce Helenka miała rysowanie emocji i stwo Na plastyce Helenka miała rysowanie emocji i stworzyła coś takiego. No ja jestem zachwycony  #dobryhorrorkids
    Zwykle z moimi wycieczkami do antykwariatu czekam Zwykle z moimi wycieczkami do antykwariatu czekam do 25 miesiąca, kiedy to, jak prawdziwy lewak, oddaję sporą część wypracowanego przez mnie PKB na usługi, które nie działają i emeryturę, której mieć nie będę,  ale tym razem wybrałem się wcześniej uczcić drobne zawodowe zwycięstwa (cztery wygranej sprawy w jednym tygodniu). I dobrze bo się okazało,  że w środku miesiąca znacznie większy wybór.  Szczególnie jednak uwagę przykuła jedna  rzecz. Przepięknie tomiszcze Mistrza,  w którym są  nie tylko rzeczy, których nie mam (Przypadek Dextera Warda!), ale i przepiękne ilustracje
    Load More Follow on Instagram
    Facebook Instagram YouTube
    © 2023 Dobry Horror

    Type above and press Enter to search. Press Esc to cancel.

    Sign In or Register

    Welcome Back!

    Login to your account below.

    Lost password?