BLACK FOREST – CZARNY LAS
Czy gotowi jesteście na podróż do krainy mitów i legend, wyrwanej wprost z czerepów braci Grimm? Eee? Jak to nie? Matka biła was po nerkach tomikiem baśni zamiast ułożyć was do snu czy jesteście takim typem twardzieli, którzy żują pszczoły zamiast jeść miód?
Z resztą mało ważne, bo nie macie żadnego wyboru. Wujek Skrzat zabierze was w pełną magii, chaosu i nudy opowieść wprost ze stajni Syfy.
Grupka znajomych, zajmująca się astro-archeologią miesza się do spraw sił pozaziemskich, prowokując istoty zamieszkujące krainę elfów. Skrzydlata wrócha kosi dzieciaka jednej z panienek, a reszta hałastry jest zmuszona walczyć o swoje życia z mitycznym strażnikiem, oczywiście wedle ścisłych (ponoć) baśniowych zasad.
Jeśli jeszcze nie porzygaliście się tęczą obczajając tę reckę, możecie spokojnie czytać dalej. Fabuła prowadzona jest tutaj chaotycznie i niemrawo, efekty są średniej maści, a aktorstwo nie zachwyca. W sumie czego mogłem się spodziewać?
Ważne jest jednak to, że można go oglądnąć przy niezbyt pokaźnym stopniu oszołomienia, choć zaznaczę od razu, że gdy raz go oglądniecie, bardzo mało prawdopodobnym będzie, że jeszcze kiedyś do niego powrócicie.
Dla zainteresowanych:
Werdykt: