Krwawy krwawy biblijny obóz

Nigdy nie spodziewałbym się, że aktor potrafi zagrać księdza lepiej, niż prawdziwy koloratkarz. Serio! Gdyby każdy z nich był tak pozytywny jak ten koleś, populacja wiernych w kościołach podwoiłaby się, stawiam na to moją kolekcję filmów o rekinach.

Ale do rzeczy! Kiedyś, gdy impregnowane tuszem sukienki były w modzie, na obozie biblijnym doszło do krwawej jatki. Szalona zakonnica wymordowała prawie wszystkich biwakowiczów wypruwając im bebechy, odcinając fallusy i atakując ich podczas oddawania stolca.

Tylko dwoje ludzi przeżyło masakrę, ale groza tych wspomnień przerodziła się w legendę. Wiele lat później ojciec Cummings (sami przetłumaczcie jego nazwisko) olewając opowieści o tym miejscu organizuje kolejną edycję biwaku.

Później oczywiście dochodzi do krwawej masakry, która niestety ma początek dopiero w ostatnich trzydziestu minutach. Co dzieje się wcześniej? Jesteśmy świadkami bardzo różnego poziomu żartów, pseudo inteligentnych konwersacji młodziaków oraz… czekajcie na werble… gościnnego występu Rona Jeremy’ego (gwiazdy filmów porno) jako Jezusa!

Co ciekawe, do walki włącza się również kaleka jeżdżący na wózku, który był jednym z ocalałych z poprzedniej masakry. Brzmi smacznie? No ja myślę. Całokształt jest dosyć zabawny, choć poziom żartów leży na dnie i kwiczy coś w niezrozumiałym języku, ale myślę, że nie będzie wam to przeszkadzało.

W każdym razie, jak mówi w Jezus w ostatniej scenie, „Niebo jest dla każdego… oprócz was” – widzów tego dzieła.