666: DEVILISH CHARM
–
666: DIABELSKI UROK
Bransoletka spełniająca życzenia to marzenie każdej kobiety. Gdy posiadające ją babiszcze krzyknie „niechaj moje łono będzie wygolone!”, tak też natychmiast się stanie. Jednak po wypowiedzeniu 6 życzeń lub zdjęciu bransoletki, Szatan natychmiast przejmie kontrolę nad duszą ofiary.
Na pewno ciekawi jesteście o co chodzi, więc pozwólcie, że przedstawię wam o co tutaj biega. Wszystko zaczęło się od tego, że pewien młodzian żonaty z milfem kupił od sukkuba (oczywiście nie miał o tym najmniejszego pojęcia) zabytkową bransoletkę, która posiadała wspomniane przeze mnie właściwości.
Tuż po jego śmierci, której zażyczyła sobie jego małżonka podarunek trafia do kampusu (skąd my to znamy), gdzie panienki walczące o seksualną dominację nad samcami po kolei przejmują po sobie magiczny bibelot wypowiadając przypadkowe życzenia.
Jako, że akurat wypada dzień walentynek, hormony szaleją, a ukryte animozje między dziewczętami wychodzą na światło dzienne, wspomagane przez „Łapacz dusz”.
Jedynie Olivia, ofiara pierwszych zaklęć poznaje prawdziwą moc przedmiotu, lecz jej nieostrożność czy też zwyczajny brak zahamowań doprowadzają wkrótce do pochłonięcia jej duszy i kolejnych śmiertelnych ofiar.
Po katordze, jakiej doświadczyłem oglądając poprzednią część spodziewałem się lesbijskiej wersji tamtego dzieła. Jednak okazało się, że to po prostu mistyczna opowieść o klątwie bez żadnej golizny w tle.
Co ciekawe, pod koniec filmu pojawiają się nawet zombiaki, ale lepiej byłoby przemilczeć ich udział…podobnie jak powstanie tej produkcji.
Mimo wszystko, nie jest to AŻ takie złe jak się wydaje, a momentami jest nawet żenująco-zabawnie.
Przyznać jednak muszę, że bez potężnej ilości alkoholu jaka krąży właśnie w moim organizmie nie byłoby to do strawienia, co wybitnie świadczy o jakości tej produkcji.
Przykro mi to stwierdzić, ale nie wiem komu mógłbym polecić to dzieło. Jest bezpłciowo, amatorsko, choć przyznać trzeba, że pomysł sam w sobie nie jest aż taki zły.
Dla zainteresowanych:
Werdykt:
Jeden komentarz
To prawda, o ile w pierwszej części jeszcze można było trafić na jakieś ciekawe shorty, tak w drugiej odsłonie nie ma kompletnie nic. Jak dla mnie spoko był tylko ten epizod o figurkach.