Czym jest mumia? W jaki sposób ich sporadyczne odwiedziny wpływają na los naszego świata i najważniejsze, dlaczego dopiero dzisiaj znalazłem okulary przeciwsłoneczne, które zapodziały mi się gdzieś po powrocie z Bieszczadów?
Na te pytania ciężko jest jednoznacznie odpowiedzieć, ale jedno jest pewne. Ten film to paździerz. Szmira, która śmie udawać horror i bardzo słabo jej to wychodzi. Na dodatek, najstraszniejszą rzeczą w tej produkcji są bohaterowie. Irytujący, żenująco słabo zagrani i oprócz jednego archeologa, składający się z przedstawicielek płci pięknej, co miało zapewne skusić męską część widowni.
Nasi wspaniali herosi, prowadzeni przez podstarzałego Indianę Jones’a wparowują do podziemi, gdzie doprowadzili ich arabscy przewodnicy, którzy nijak na Arabów nie wyglądali, ale co tam, pewnie autorom brakło szmalu na brązową pastę do butów.
Gdy ciołki docierają na miejsce, stawiają czoła wielu zagadkom, które rozpracowują w zajebiście szybkim tempie, konfrontują się z demonami swej przeszłości, popalają maryśkę i wchodzą w drogę owiniętej bandażami bestii, która potrafi kontrolować słabe i wątłe umysły.
Łojezusicku, nie wyobrażacie sobie jak irytujący i nudny jest ten film. Piwka kończyły mi się zaskakująco szybko, toteż szybki wypad do sklepu był absolutną koniecznością, a wzrok sprzedawcy, który widział mnie godzinkę wcześniej, był wart więcej, niż tysiąc słów.
Ciekawi jesteście czy produkcja ta ma jakieś zalety? Efekty specjalne są ok jak na amatorskie dzieło, plakat nie wkurza, no i jakość obrazu jest nadzwyczaj dobra. Reszta to flaki z olejem i widz męczy się już od pierwszych minut, tak więc wątpię, by komukolwiek się to spodobało.
2 komentarze
A mimo wszystko uważam, że sprawia Ci to jakąś masochistyczną przyjemność 😀
Jak ty mnie znasz ;p