RAGING SHARKS – WŚCIEKŁE REKINY
Kiedy widzę takie plakaty jaram się jak media Trynkiewiczem, powaga. Jeśli nie widzicie związku, nadmienię że są ku temu dwa powody.
Pierwszym jest to, że rekinia płetwa komponuje się absolutnie ze wszystkim, drugi natomiast jest taki, że jeśli żarłacze płynęłyby kolo siebie tak jak na zdjęciu powyżej, musiałyby być przyklejone do siebie taśmą samoprzylepną, żeby uniknąć kolizji.
Dość o plakacie, opowiem wam teraz drogie dzieciaczki, jak to się stało, że rekinom wszystkich gatunków ewidentnie coś strzeliło do łbów.
Dotychczas stanowiące nie aż tak potworne zagrożenie płetwiaki zostają opętane żądzą mordu na ludziach, kiedy to część statku obcych (!), który wodował na terenie trójkąta bermudzkiego zaczyna wpływać na ich małe móżdżki.
Ekipa podwodnej stacji badawczej będzie zmuszona jakoś umknąć z opresji, wspomagana przez podwodną łódź bojową i własne ostre jak żyletki umysły.
Rekinki wyglądają nieźle, choć większość ujęć je przedstawiających została zakoszona z programów przyrodniczych. Skromną część efektów specjalnych stanową gumowo-maszynowe żarłacze, które prezentują się całkiem spoczko.
Fabuła do bardzo ciekawych nie należy i w tym właściwie tkwi główna wada produkcji. Niepotrzebnie dodany wątek sensacyjny, będący także miałkim zwrotem akcji mającym miejsce pod koniec filmu również nie zachwyca, podobnie jak czterej kosmici i ryki wydawane przez drapieżne ryby.
Warto więc poświęcić chwilkę? Właściwie to średnio. Pierwsza połowa filmu jeszcze całkiem przyjemnie mi wchodziła, ale im dalej tym gorzej.
Dla fanatyków rekinich klimatów.
Dla zainteresowanych:
http://www.youtube.com/watch?v=yDFN3oF98G0
Werdykt: