–
SZCZURY NADCIĄGAJĄ! WILKOŁAKI TU SĄ!
Gdyby drewniane aktorstwo miało nogi, ten film były uważany za stonogę… i to wielką.
Wyobraźcie sobie rodzinę, która w głębokim poważaniu ma niecne zagrywki ZUS-u, a na odsetki spowodowane ciągłym kupowaniem bydła na raty leje ciepłym moczem. Nie mylicie się, filmowa rodzinka jest dziana i posiada zacny zbiór rodowych tajemnic.
Otóż wszyscy jej członkowie są z dziada pradziada naturalnie urodzonymi wilkołakami i jak to zwykle bywa, co miesiąc przy pełni przekształcają się w bestie.
Jakby mało było im domowych problemów, jedna z córek uwielbia znęcać się nad myszami, a jej upośledzony brat mieszkający razem z kurami miewa nieliche odpały.
Średniej jakości spokój rodzinny zaburza starsza siostra, która wraz mężulkiem przyjeżdża do posiadłości, w której się wychowywała. Nie trudno się domyślić, że jej pojawienie się nie wszystkim jest na rękę, ponieważ nie może ona pogodzić się z tym, że cała jej rodzina jest przeklęta.
Po kilkudziesięciu minutach, podczas których podziwiałem wspomniane już fatalne aktorstwo, bardzo złą jakość dźwięku i wybryki kamerzysty z Parkinsonem byłem świadkiem przemiany rodzinki w wilkołaki i próby zaradzenia zagrożeniu przez przyjezdną siostrzyczkę.
Nie dość, że wymęczyło mnie to bardziej niż dwudniowa biegunka to na domiar złego pół ludzkie, pół wilcze pomioty wyglądają jak obrośnięci sierścią cyganie.
Nie znalazłem podczas seansu ani grama przyjemności z oglądania tego badziewia i nie sądzę, by komukolwiek się to spodobało. Polecić ten film mogę jedynie ludziom, którzy po wypiciu pięciopaku nadal mają problemy ze snem.
Dla zainteresowanych:
https://www.youtube.com/watch?v=iH1OXnleits
Werdykt: