SLUGS – ŚLIMAKI
Po morderczych żabach, karaczanach, rekinach, pomidorach, owcach, kleszczach, komarach, muchach i innych paskudach, które znajdziecie w liście po lewej, przyszła kolej na ślimaki.
Każdy, mający swoją grządkę ogrodnik wie, że „Ślimakolem” można pozbyć się obślizgłej zarazy, o ile jej przedstawiciele nie są tak wielcy, żeby wciągnąć dorosłego człowieka pod wodę. Takie okazy są jednak spotykane jedynie w rzeszowskich kanałach oraz w muzeach historii naturalnej.
Ślimaczki nie gardzą niczym. Serce, wątroba oraz inne narządy wewnętrzne, są dla nich niczym kebab w cieście (koniecznie mieszany!) dla waszego recenzenta. Zębiszcza paskudne mają i kąsają nimi, niczym wściekłe spaniele, nie lękając się mocarnej łapy ludzkiej.
Doprowadzają do eksplozji oranżerii, ohydnych mordów i problemów trawiennych, powodujących biegunkę i skurcze u nawet najbardziej zatwardziałych amatorów fast foodów.
O kurwa dziwo, naprawdę miło mi się przy tym siedziało, choć sam tytuł, jak sami rozumiecie, rewelacji nie zapowiadał. W sumie jest to zwykły, przeciętny film o oślizgłych zabójcach, ale znacznie lepszy od bardzo wielu recenzowanych tutaj filmów.
Lubicie staroszkolne filmy o zmutowanych robaczkach? Jeśli tak, ten film jest dla was, a jeśli nie, zawsze możecie pooglądać nagi, pokryty krwią i ślimakami damski tyłek oraz parę fajnych scen gore.
P.S. Nie jestem pierdolnięty, po prostu pozytywy można znaleźć nawet tam, gdzie się ich człowiek nie spodziewa.
Dla zainteresowanych:
Werdykt: