RAW
Popijając sobie zaoszczędzone z zeszłego wieczora piwko i zagryzając walającymi się na komodzie czipsiorami, postanowiłem odpalić sobie produkcję, o którą moi dobrzy znajomi kulturalnie darli koty. Na jednym z nich film ten zrobił piorunujące wrażenie, drugi zaś bez zbędnych ceregieli zmieszał owe dzieło z błotem.
Jako, że jestem naturalnym rozjemcą i miałem nieco w czubie, postanowiłem pogodzić zwaśnione strony, samemu zanurzając się w świat pełen alkoholu, seksu i kretyńskich zachowań studentów weterynarii.
Popularne powiedzonko głosi, że chirurga od weterynarza odróżnia jedynie długość rękawicy (if you know what I mean), ale prawda jest dużo bardziej skomplikowana. Główna bohaterka pomieszkuje sobie z rzekomym gejem, chleje czystą wódkę z pół litrowego kubeczka, a i choć jest zadeklarowaną wegetarianką, to pod wpływem presji rówieśników próbuję chrupnąć króliczą nerkę.
Po tym wydarzeniu z jej ciałem zaczyna się dziać coś dziwacznego, ale większe spustoszenie panoszy się jednak wewnątrz jej umysłu. Zaczyna nabierać ochoty na ludzkie mięso, a i choć od czasu do czasu herbatniczka nie odmówi, to jej nowa obsesja odbije się na jej samej oraz jej bliskich.
I tutaj muszę przyznać racje zarówno jednemu, jak i drugiemu znajomemu. Pierwsza połowa filmu cierpi na przesyt imprez, nieciekawych wątków asymilacji głównej bohaterki i głupawych zachowań serwowanych widzowi w trakcie baletów.
Druga połowa jest znacznie ciekawsza i znajdzie się tu nawet kilka ciekawych zwrotów akcji, które wychodzą tej produkcji na plus. Nie jest to film oszałamiający, ale trzyma całkiem niezły poziom i jego kameralność wychodzi mu na dobre.
Dla zainteresowanych:
https://www.youtube.com/watch?v=gFlXVX2af_Y
Werdykt: