Cybernetycznie zmodyfikowany wilkołak, posiadający dwie (!) pełne zębów paszcze, potrafiący przemieniać swą prawą łapę w obrotowe działo i wreszcie, mogący się pochwalić się potężnymi skrzydłami, jest tym, czego potrzebuje prawdziwy horror o wilkołakach.
Recenzowany tu film, niestety nie jest żadnym horrorem, a jedynie lesbijskim erotykiem, z doczepionym na siłę motywem likantropii.
Jakby tego było mało, to na dodatek potworem w ludzkiej skórze jest tu ostrzyżona na krótko panienka, uwielbiająca masturbować się, podczas podglądania innych przez okno. Taka jej moc specjalna, wiecie.
Wspomniana przeze mnie bestia wparowuje do klubu, w którym dwie przyjaciółki, będące właścicielkami lokalu kopulują na barowym stoliku. Gdy jedna z nich się oddala, zniennokształtna zaczyna brzydko zabawiać się z jedną z panienek i gryzie ją w szyję, przez co infekuje biedaczkę swoją „chorobą”.
Po wszystkim, monstrum wyjeżdża i udziela pewnej dziennikarce wywiadu, dotyczącego wilkołactwa (to normalne za granicą), a użarta przez nią panienka, zaczyna się przemieniać, co sprowadza nieliche problemy na jej partnerkę.
(Czasami budząc się, warto zrobić makeup)
Oczywiście nie spodziewałem zobaczyć tu scen gore, czy przemiany człowieka w wilka z prawdziwego zdarzenia, ale w jednym film sprawdza się całkiem nieźle. Chodzi mi oczywiście o sceny lesbijskiego seksu, które są jedynym plusem recenzowanej tu produkcji.
Panienki są całkiem zacne i nawet początkowo kiepsko prezentująca się główna antagonistka zyskuje w oczach, gdy zrzuca nieco ciuchów.
(Czarowskie praktyki… lesbomancja)
Czy to wystarczy, by film pozostawił po sobie dobre wrażenie? Oczywiście że nie, a na dodatek finałowa scena transformacji…jezusicku. Koszmar.
Doskonale wiedziałem czego spodziewać się po tym filmie, ale i tak czuję zawód. Dobrze, że trwa tylko około godzinki, bo po tym czasie lesbijskie szturchańce zaczęły mnie srogo nudzić… żartuję, nie nudziły, ale także w ich przypadku brakło czegoś bardziej wymyślnego.