SPRING BREAK: SHARK ATTACK – KRWIOŻERCZE SZCZĘKI
Trzeba być chyba niepełnosprawnym umysłowo fanatykiem Painta, by pizgnąć taki plakat. Normalnie ludzie wstydu nie mają, żeby takie paździerze zostały zatwierdzone przez ludzi z wytwórni, ale cóż, nie samym plakatem człowiek żyje, choć przyznać trzeba, że nawet w najmniejszym stopniu nie jest on w stanie zachęcić do obejrzenia tej produkcji.
Dobra, popierdoliłem trochę, tak więc czas co nieco napisać o samym filmie. Niestety, posiada on jedną z najgorszych wad, które czasem występują w tego typu dziełach. Domyślacie się? Jeśli nie, służę wyjaśnieniem. Przez osiemdziesiąt procent czasu seansu usypiać będziecie z nudów, a to za sprawą tego, że skupiono się tutaj praktycznie wyłącznie na przedstawieniu młodzieńczych zachowań głównych bohaterów.
Popijawy, rozterki sercowe, obnażanie różnych części ciała, zdrady, romanse, jeszcze raz rozterki sercowe, a gdzieś tam w tle czasami pojawia się dobrze znana płetwa grzbietowa. Innymi słowy, jest to kolejny nudny i sztampowy film o nastolatkach, w którym rekiny dodane są całkowicie na siłę i tylko w niewielkim stopniu ratują ten gówniany produkt.
Jesteście gimnazjalistami, dla których oglądanie miłosnych utarczek kartonowych bohaterów jest najlepszą formą spędzania wolnego czasu? W takim razie śmiało atakujcie, reszta z was niech się od tego trzyma z daleka.
Dla zainteresowanych:
http://www.videodetective.com/movies/spring-break-shark-attack/971471
Werdykt: