Animacja poklatkowa to forma artystycznego wyrazu, którą albo się kocha, albo nienawidzi. Ci, którzy choć trochę mnie znają wiedzą, że należę do osób, które uważają ją za równie świetną rzecz jak animatronikę.
Jeśli wy również lubujecie się w takich tematach, a na dodatek absurdalne, pokręcone historie są dla was czymś, co sprawia że wasza dusza tańczy breakdance, to prezentowane tu dzieło wybitnie trafi w wasze gusta.
Trwający zaledwie kilka minut, krótkometrażowy filmik opowiada historię kota, który posiada specjalną umiejętność.
Otóż bestia ta potrafi wykraść swym ofiarom części ciała i tym sposobem coraz bardziej upodabniać się do człowieka i chyba nie muszę dodawać, że ze zwykłym puchatym sierściuchem nie ma prawie żadnych cech wspólnych.
No… może poza zamiłowaniem do bezzasadnego okrucieństwa i przesiadywania w pudełkopodobnych pojemnikach, które ponoć nawet puste, po jakimś czasie generują losowego kota… podobno.
Nie wiem co mnię tknęło, że nagle przypomniałem sobie o tej produkcji, ale po jej odświeżeniu nie pozostaje mi nic innego, jak z czystym sumieniem polecić ją wam.
Te pięć minut na pewno was nie zbawi, a być może będzie to coś, co wywrze na was niesamowite wrażenie.
6 komentarzy
Dzięki, kapitalne 🙂 Jak połączenie braci Quay z Allanem Poe
Polecam się 😉
Cudownie było obejrzeć taką perełkę tego wieczora. You made my night!
Miło mi słyszeć 😉 Z dziwnych, choć innego typu filmów (a bardziej animacji) polecam Ci to:
http://natrzezwoniewarto.blogspot.com/search/label/The%20Backwater%20gospel
Czadowe 😉
A chciałem to obejrzeć, ale teraz już nie zrobię tego błędu:)
Inne części tej pfff… trylogii są ponoć dużo gorsze 😉