Duszenie pejczem, zapasy półnagich facetów, jedna para gołych cycków, lesbijskie smyranie, gejowskie przelizy oraz… „ciepły” telepata.
Czuje się przygotowani na ciąg dalszy? No to zapraszam.
Niezrównoważona psychicznie córka zmarłego przed laty doktora, zajmującego się hipnozą kontynuuje pracę swego staruszka, jaką jest usprawnienie ludzkiej psychiki.
W tym konkretnym przypadku chodzi o całkowitą odporność na ból.
Grupka sportowców marząca o lepszych wynikach dobrowolnie przyjeżdża do posiadłości Gemmy, wspomnianej przeze mnie babeczki, gdzie następuje wspólne zapoznanie.
Ludziska piją wódeczkę, siłują się na ręce, ciumają się po mordkach i wylegują na słońcu.
W końcu dochodzi do testów wytrzymałościowych, które polegają na… duszeniu pejczem.
Blond milf dusi i okazjonalnie majta cyckami, a widz zachodzi w głowę po jaką cholerę wciąż siedzi i ogląda te głupoty.
Dzieło to poza tytułem nie ma nic wspólnego z wersją z 1991 roku i jest delikatnie mówiąc, kompletną stratą czasu.
Co prawda zdarzyło mi się widzieć inne, znacznie bardziej przegięte filmy tego reżysera, który zawsze stawia na gołe torsy i homoseksualne zagrywki, ale nie mogę powiedzieć, że bawiłem się na tym dobrze.
Tutaj jednak twórca tego dzieła starał się nadać jakikolwiek sens swojemu filmowi i po części mu się to udało.
Nie znaczy to jednak, że nie będziecie potrzebowali sporej jakości alkoholu by dotrwać do końca.
Dla zainteresowanych: