JACK FROST 2: REVENGE OF THE KILLER MUTANT SNOWMAN
–
JACK FROST 2: ZEMSTA ZMUTOWANEGO ZABÓJCZEGO BAŁWANA
Po takim tytule wstęp mamy chyba za sobą co? Przyznać mi się! Kto, na trójząb Posejdona wpadł na pomysł nakręcenia sequela horroru o morderczym bałwanie i co za pucybut wyłożył na to kasę!?
Poprzednia część miała swój urok oraz kilka ciekawych wykończeń/głupich tekstów, które potrafiły rozszczepić mi ryj choć na kilka sekund, co natomiast mamy tutaj?
Istny żar tropików, nieciekawe i pozbawione pomysłu (w większości) finishery, kiepskie dżołki serwowane przez lodowego morderce i wiejącą zewsząd nudę…
Komuś wyraźnie brakło tu pomysłów, bowiem na siłę dodane śnieżno-kulkowate dzieci Jacka są kompletnym nieporozumieniem, efekty specjalne jak zawsze trącą chałą, a to, co uratowało poprzednią odsłonę przed druzgocącą klęską (humor mianowicie) występuje tu nieczęsto, a jeśli już to jest mocno leciwy.
Ehhh. No to może jakieś plusy, żeby tak nie pastwić się nad filmem?
Ależ proszę:
+ nr 1: Jako, że Jack potrafi tworzyć lodowe obiekty, które służą mu za broń, a przy tym celnością chłopak nie grzeszy, wrażenie może wywołać morderstwo popełnione za pomocą lodowego kowadła.
+ nr 2: Hmm. Myśl chłopie, myśl!…eee. Krew wyglądała naturalnie?
Dobra ludziska, dajmy sobie spokój. Więcej właściwie nie ma co strzępić klawiatury. Jeśli dotrwaliście bez większych problemów do końca poprzedniej części, machnijcie cztery bronki, jeśli nie, włączcie sobie zamiast tego jakieś porno.
Dla zainteresowanych:
http://www.youtube.com/watch?v=g-n196LhWGo
Werdykt: