DOBRY HORRIOR PRZECIWKO ŚWIATU
Często piszemy, że jesteśmy łajdakami oportunistami (przedsiębiorcy na małą skalę) i żeby zająć jakieś stanowisko musimy mieć możliwość podpięcia się do cudzego zdania. Jak wiecie (albo i nie wiece) największym komfortem każdego działania związanego z wyrażaniem opinii jest działać według maksymy „jakiego stanowiska byś nie zajął, będziesz w dobrym towarzystwie”. Ale znacie nas, jesteśmy też trochę śmieszkami i jest w nas sporo przekory ( a ten dowcip o łajdaku oportuniście jest kradziony z komiksu Lobo vs Maska) i tak naprawdę, często mamy zdanie nieco, a nawet bardziej nieco, odrębne od wszystkich. Czasem wydaje nam się, że to dlatego, że zajmujemy je zanim dotrze do nas, że to bez sensu. Ale pomimo tego (a może właśnie dlatego?), w takich przypadkach jesteśmy gotowi bronić go do samego końca., naszego lub jej (XDXD), albo do ostatnich ofiar w sensie i logice, albowiem jest to ofiara z którą możemy się pogodzić. A zatem dzisiaj kolejne 5 filmów, co do których nie zgadzamy się z nikim, a nawet- co o wiele gorsze- nikt nie zgadza się z nami.
KONSEKRACJA
Konsekracja to horror biblijno religijny z niezgorszą tajemnicą wyprodukowany przez Shudder. Takie combo dawało sporą nadzieję, że film nam się spodoba. I rzeczywiście się spodobał. Tymczasem zarówno krytycy jak i widzowie oceniają go nisko (kolejno 42% i 32%). Znamy zarzuty, które krytykanci mają wobec tego świetnego tytułu. I są one kuriozalne.
Otóż są one takie:
1) „ O nie! Kolejny film o demonach i zakonnicach”
2) „ O nie! To wszystko już było!
3) i najlepsze „O nie! To nie horror tylko dramat/thriller/kryminał, albowiem jest mało scen grozy i ogólnie niewiele się dzieje”
Czytając takie wynurzenia możemy stwierdzić, to co Petroniusz powiedział o Rzymianach w trakcie dysputy o „codicilli” Fabrycjusza Wejenta , czyli: „Tu nikt nie bierze rzeczy inaczej niż po wierzchu”.
A odnosząc się to do zarzutów możemy napisać:
1) Tak, to film o demonach i zakonnicach. I co z tego? Że jest w tym samym podgatunku, co „Zakonnica”? No jest. Ale też w tym samym podgatunku, co wybitne „Dark Waters”. Także tego.
2) Tak, to wszystko już było. Np. w wybitnym „Dark Waters” i w jeszcze bardziej wybitnym „Harry Angel” Więc też także tego. A tak przy okazji, mamy wrażenie, że marudy narzekające na wtórność tematu w nomen OMEN!!! (pun intended) najbardziej generycznym gatunku filmowym, wystawiają wysokie oceny takiemu Krzykowi 6 i szczerze kibicują nadchodzącej Pile X (gdyby to było jeszcze XXX , to byśmy zrozumieli)
3) No i ostatnie… zarzucanie klimatycznemu slowburnowi, że jest klimatycznym slowburnem, to możemy skomentować tylko tak, że Ci to robiący mogą temu filmowi skoczyć tam, gdzie Pan może Pana majstra….
No i mamy wrażenie, że horrory ostatnio stały się tak popularne, że w dobrym tonie jest koniunkturalne z wyższością ich krytykowanie (niczym tych dwóch bażantów z filmu „Hitch”, których Albert Breneman zgasił pytaniem o stadion Jetsów”). Jeśli tak jest w rzeczywistości, to religijne horrory o zakonnicach, wydają się najłatwiejszym celem (bo „The Nun”). No i jak ktoś się nastawił na tyradę, to trudno było mu potem zrezygnować:)
Ale jak się przyjrzeć temu filmowi bliżej, to stwierdza się, że jest klimatyczny, fajnie napisany, ma pewną głębię i niejednoznaczne zakończenie. A do tego jest świetnie zrealizowany. Większość ekipy Dobry Horror jest jego entuzjastami.
MEANDER
Kolejny filmem w tej kategorii jest Meander. Zarówno przez recenzentów, jak i niefachowych widzów, jest oceniany po 79% na Rotten. A u nas, zarówno nasz wewnętrzny krytyk, jak i widz mówią, może nie aż „kurła no, nie, no po prostu kutła no nie”, ale przynajmniej „a ja nie, po prostu nie, mnie się to nie podoba”. Ja nawet rozumiem argument za tą oceną, który sprowadza się do tego, że fani Cube dostali wreszcie thriller w tym stylu, pełen klaustrofobicznej atmosfery, sporego napięcia i śmiercionośnych pułapek. Tyle, że….to trochę bez sensu.
Film opowiada o …JEDNEJ dziewczynie, zamkniętej w tajemniczym….czymś, w kształcie (zdawać by się mogło) niekończącej się rury, naszpikowanej pułapkami. Tyle, że zbudowanie akcji wokół jednej osoby, która przez większość filmu porusza się w jednym kierunku, zabija jedne z fajniejszych rzeczy, które były w Cube, czyli którą drogę wybrać i kto odpadnie następny. Jak w pewnym momencie kolejną pułapkę bohaterka pokonuje typową deus ex machiną, krwawo i widowiskowo ginie cały supsens, bo już raczej spokojnie możemy zakładać, że doczłapie się do końca. A jak już zaczyna widzieć jakieś dziwne potwory oraz córkę, która zginęła w wypadku, to od razu też odgadujemy przesłanie filmu i czym jest miejsce, w którym się znajduje i…tak to jest to najbardziej oklepane rozwiązanie.
No nie wiem, czy fani Cube, potrzebują takiego filmu jak Cube, tylko, że nie i to na za zasadzie jak tym w tym dowcipie, że rozdają Mercedesy na Placu Czerwonym, co w zasadzie jest prawdą, tylko że nie na Placu Czerwonym, a przy Dworcu Centralnym, nie Mercedesy a rowery i nie rozdają tylko kradną.
Zwłaszcza, że samo Cube miało status legendy, której nie da się poprawić i nie ma sensu kopiować, a potem zdołali to kolejno twórczo rozwinąć, zamordować, próbować reanimować trupa, a potem zrebootować po azjatycku. Meander to zatem przykład, że pewnych rzeczy lepiej nie ruszać, zwłaszcza jak się nie ma nic sensownego do dodania.
KRZYK 6
Szósta część kultowej franczyzy „Scream” to film, który powszechnie uznawany jest za bardzo udany (76% od krytków na Rotten) a nawet wybitny (91% od widzów na Rotten). I nawet chyba wiemy, czemu jest tak wysoko oceniany. Co nie znaczy, że uważamy, że Ci którzy się nim jarają mają rację. Naszym zdaniem mylą się. Krytycy z trochę innych powodów niż widzowie, ale jednak.
Oczywiście obraz jest hołubiony, bo jest „uber” meta slasherem, trafnie diagnozującym głupoty współczesnego (szcególnie najnowszego) kina grozy, a do tego jest sprawnie zrealizowany, dynamiczny i doprowadza idee post horroru praktycznie do ściany.
Wszystko to prawda, tyle tylko, że robi to pewnie o dekadę (czytaj o co najmniej pięć części Piły) za późno, a do tego w tak łopatologiczny sposób i nierzadko prostacki sposób, że, to co miało być w nim ironicznym podkreśleniem, staje się karykaturalnym w swym przerysowaniu tępym powieleniem schematów.
I teraz tak, krytycy chyba tego nie dostrzegli, bo to nie są krytycy kina grozy, ale tacy „ogólni”. Horrory stały się ostatnio tak popularne, że trzeba się nad nimi pochylić, ale raczej pewnie zdaniem krytyków nie należy przy tym wymagać zbyt wiele, bo to przecież tylko horror czyli niepoważna rozrywka dla niewymagających. W tym kontekście pewnie wszystkie zabawy formą powinny być oceniane wysoko. Tyle, że nie. My uważamy, że trzeba wymagać równie dużo, co np. od poważnego kina dramatycznego. Nie przeoczyliśmy choćby „Lighthouse”.
Co do widzów zaś, to jest tu trochę podobnie, ale jednak inaczej (w naszej opinii ofcorz). Otóż horror stał się gatunkiem tak popularnym, że pewnie mamy do czynienia ze zjawiskiem tzw. „sezonowców” jarających się wysokobudżetowymi produkcjami, które ” są teraz trendy i są teraz w modzie”. Na dodatek ci sezonowcy są pewnie (boomer mode on) dwa razy młodsi od nas, więc może nie wiedzą, że inteligentne i SUBTELNE meta slashery to robiono już w latach 90tych i może naprawdę nie ma sensu obśmiewać czegoś co zostało już obśmiane na wszelkie sposoby. A jeśli już to może należałoby to zrobić, no nie wiem, jakoś oryginalniej? Choćby jak w Bodies Bodies Bodies.
I tu dochodzimy do trzeciej przyczyny, która według nas wpływa na ocenę. I dotyczy ona zarówno widzów jak i krytyków. Kino grozy jest teraz tak popularne, że prawie każdy je ogląda (i podbija tym samym oceny w Internecie), ale jak to w przypadku wspomnianej „sezonowości” mało kto zagląda głębiej. A gatunek jest pełny meta dzieł, które mają naprawdę mega pomysł na siebie, a nie tylko stosują najbardziej oczywiste zagrywki. Wystarczy wymienić choćby właśnie Bodies Bodies Bodies, Vicous Fun, Co mordercy robią w ukryciu, Maniac Tales, Bloody Hell, Ruin me czy Domek w głębi lasu.. Tak się robi naszym zdaniem kino meta. A ty drogi czytelniku, jeśli słyszałeś o tych filmach, to zgodzisz się z nami na pewno. A jeśli nie? To cóż… szanujemy, ale koniecznie się z nimi zapoznaj. Wtedy pewnie też zaczniesz patrzeć na Krzyk nieco inaczej niż przeważająca część widzów.
SIEROTA
A na koniec będzie combo, bo filmu mamy dwie części i ich oceny, w stosunku do tego, co o nich myślimy, sprawiają wrażenie jakby-z naszej perspektywy- kręcił je Niezrozumiały Człowiek, wiecie ten z webkomiksu.
Otóż Sierota 1 jest generalnie oceniana jako średniawka (58% krytycy, 63% widzowie), a w naszej ocenie i w naszej banieczce, jest to film w zasadzie kultowy, a co najmniej powszechnie oceniany bardzo dobrze (tak z 8/10 bym rzekł). Szczerze mówiąc nie rozumiemy negatywnych ocen krytyków, i to nawet nie w sensie wysokości oceny (to jest jasne), ale uzasadnień, które w ogóle nic nie mówią. Z tego, co rozumiemy, to chyba niektórzy piszą, że jest zbyt „dziwny”, „bałaganiarski”, a nawet pojawiają się takie celne i precyzyjne określenie (not), że jest z nim coś nie tak a nawet, że jest amoralny.
Wydaje mi się, że tu jest podobna sytuacja jak z Krzykiem 6 i te oceny pochodzą od osób nie zajmują się głębiej horrorami. A my? No cóż, potrafimy docenić wyjątkowo edgy, campowy, mocno wariacki pomysł, wokół którego udaje się zbudować sporo akcji, suspensu i zakończenie walące z pół obrotu. A zarzut od „amoralności”, to wiecie jakie wrażenie może zrobić na kimś, kto uważa, że Serbski film nie jest najgorszą rzeczą jaką oglądał.
SIEROTA 2: NARODZINY ZŁA
A tu chyba wszyscy, którzy nisko ocenili pierwszą część, zasięgnęli informację, co my o tym myślimy i z poczucia winy postarali się zrehabilitować i dali dwójce wysokie oceny (odpowiednio 70% krytycy, 77% widzowie). Niemniej jednak chyba przeoczyli, że wszystko za co można było cenić pierwszą część- tj suspens, twist i szalony pomysł w dwójce zostało widowiskowo zamordowane już na samym początku. Tajemnica jest na poziomie Ziobro, suspensu jest jak na grzybobraniu, na które wszyscy się wybrali w zupełnie innym celu niż zbieranie grzybów, głównie dlatego, że nie da się kibicować absolutnie żadnej postaci a kaskaderski, szalony, campowy pomysł z jedynki, został zastąpiony pomysłem…..durnym. Spoiler……………Osoby, z którymi tytułowa sierota ma się….ehem…ścierać, okazują się jeszcze bardziej walnięte niż ona i na domiar złego (albo głupiego) zaczynają współpracę z tytułową bohaterką, tylko do końca nie wiadomo (jak głosił jeden z odcinków Świata Według Kiepskich) na co, po co. No nie wiem kogo taki plot twist może przekonać, ale w naszej ocenie to raczej nie narodziny zła, ale zgon sensu i supensu