Zawzięta i cwaniakowata dziennikarka śledzi poczynania tajemniczego mordercy, o którym krążą dziwne plotki. Nie kręci się po dzielnicy w damskich ciuszkach ani nie zostawia na miejscach zbrodni świeżo zerwanych jeżyn, ale zamiast tego, jest owłosiony niczym ogromniasta panda.
Wkrótce okazuje się, że to nie jedyny dziwoląg, który wesoło hasa po mieście. Drugim tajemniczym gościem jest pół człowiek, pół pirania, który jest tak naprawdę ojcem blond paniusi, który lata temu przekształcił się w ryboluda.
Co ciekawe, obie bestie są ze sobą powiązane, ponieważ kosmaty łapserdak o aparycji wilka porwał dawnymi laty biologiczną matkę dziennikarki, która (dziennikarka, nie matka) spędziła pierwsze lata życia w sierocińcu.
Musicie wiedzieć, że czerep głównej bohaterki także skrywa wiele tajemnic, ponieważ w stanach głębokiej zadumy, ma ona możliwość wglądu w psychikę obu zmiennokszałtnych czubków, a jest to umiejętność, która może ocalić jej życie.
Tyle jeśli chodzi o warstwę fabularną. Co do samego wykonania filmu, będę się streszczał, bo wiele tu nie ma. Aktorzy w maskach i rękawicach imitujących potwory wyglądają po prostu głupio, ale właściwie widz czuje się dokładnie tak samo, podziwiając to, co dzieje się na ekranie. Napięcie, mrok, krwawe sceny, humor… tego tu nie znajdziecie.
Jedyne, co wyszło całkiem fajnie, to wrzaski i wycie wilkołaka, bo reszta to klops i to cholernie wielki. Nie wiem, co skłoniło autorów tego dzieła do nakręcenia takiego paździerza, ale lepiej, żeby nie brali się za następne.
Jeden komentarz
Nawet sam plakat wygląda jak jakiś fanart na temat "pomysł na najgłupszy film świata" 🙂