Czaro-magiczne sztuczki to nie byle co i nie każdy potrafi tworzyć iluzje pękającego odbytu równie sprawnie jak David Copperfield.
Nie o odbytach jest jednak ta recenzja i z tego co wiem, żaden z aktorów występujących w tym dziele nie ma na imię David.
Zamiast na dziwacznych, acz przydatnych elementach naturalnego, ludzkiego wyposażenia film ten skupia się na krwawej magii oraz ciężkiej sytuacji człowieka, który nie do końca zdaje sobie sprawę z otaczającego go mroku.
Istnieje pewien bardzo mocno skrzywiony psychicznie czarodziej, który nie potrafiąc praktycznie nic, mami swoich widzów paskudnymi obrazami rodem z horrorów klasy B.
Nie jest jednak sam, ponieważ w jego dziwacznych zamysłach wspomaga go nie człowiek, nie zwierzę, nie demon, lecz… a co wam będę spoilerował.
Pomimo obiecującego tytułu nie mu tu za dużo bebechów i rustykalnych bawidamków… jeśli wiecie o czym mówię.
Ale pomimo braku posoki lejącej się na ryj widza jest naprawdę nieźle. Końcówka może zaskoczyć, a performance postaci jest niczego sobie.
Trzeba więc czegoś więcej do przyswojenia sobie tego dzieła? Ja rekomenduję dwa piwencja, ot tak na wszelki wypadek.