PLAY DEAD – ZDECHŁ PIES
Idąc o zakład stawiam całą swoją kolekcje ceramicznych pingwinków będąc pewien, że jeszcze nigdy nie widzieliście takiego filmu traktującego o apokalipsie nieumarłych. Czemu? Choćby dlatego, że nie ludzie, ale psy są tutaj głównymi bohaterami dramatu.
Historia przedstawia grupkę psiaków, które po śmierci swoich właścicieli muszą dostosować się i przetrwać ile to tylko możliwe, a występujące w opowieści kudłacze mają różne zamiłowania i osobowości. Jedne są podatnymi na biegunkę indywidualistami, kolejne nienawidzą wszystkich prócz siebie, a dla innych apokalipsa jest szansą, by w końcu zakochać się i zrobić wszystko w imię miłości.
Zdaję sobie sprawę jak bardzo niedorzecznie to brzmi, ale w tym właśnie cały urok. Psiaki są urocze, zabawowe i jako główni bohaterowie sprawdzają się znakomicie. Trwa to niecałe dwadzieścia minut i zarówno od strony wizualnej jak i fabularnej prezentuje się bardzo dobrze.
Mógłbym zachwalać zajebistość psiaków, ich upór oraz zdolność do wzbudzania emocji, ale po co? W końcu każdy (mam nadzieję) wie, że pies poradzi sobie zarówno z wskrzeszonym trupem, kosmicznym przybyszem kopulującym z kozami jak i mutantem, powstałym z połączenia człowieka i renifera… a przynajmniej mam taką nadzieję.
Nieważne czy uważacie te zwierzaki za śliniące się, zapchlone łajzy czy też traktujecie je jak prawowitych członków rodziny, jeśli lubicie unikatowe i ciekawe produkcje, ta z pewnością przypadnie wam do gustu. Świetna rzecz.
Dla zainteresowanych:
http://www.youtube.com/watch?v=2nF4m-agoyk
Werdykt: