I AM OMEGA – JESTEM OMEGĄ
Mark Dacascos, aktor znany z „Braterstwa wilków” czy serialu „Kruk” nie wygląda na swoje lata.
Facet ma pięć dych na karku, a wciąż wygląda jak trzydziestolatek i choć pewnie przy próbie zrobienia salta rozpadłby mu się kręgosłup, to jednak stać go jeszcze na sprzedanie kilku potężnych kopniaków.
W schematycznej kopii filmu „Jestem legendą” świat jest w kompletnej rozsypce.
Zainfekowani ludzie panoszą się po ulicach, a resztki ludzkości próbują związać jakoś koniec z końcem.
Renchard, grany przez naszego podstarzałego ninja facet żyje samotnie ubolewając po stracie żony i syna.
Po pewnym czasie porzuca miłą stagnację i razem z dwoma żołnierzami, którzy rozpieprzają mu chałupę wyrusza na ratunek wyglądającej jak płaskownik niewieście, która uodporniona jest na zarazę.
Po drodze ujrzymy kilka strzelanin, pałowanie zarażonych z wykorzystaniem nunczako, olimpijski rzut oponą oraz badziewny i ograny zwrot akcji.
Film jest do posrania średniawy i sklejony na szybko, toteż nie nad czym się zachwycać, ale z drugiej strony istnieje wiele znacznie gorszych dzieł, które niemiło śnią się po nocach.
Dla zainteresowanych:
Werdykt: