Pewnie już o tym wspominałem, ale uważam, że we współczesnym horrorze sensownym pomysłem jest wykorzystanie wątków związanych z nowymi technologiami. Wiadomo, gotyckie klimaty, stare domostwa, wiktoriański entourage, mity i legendy, wszystko to jest fajne i horrowe, lecz świat nie stoi w miejscu. Takie motywy, choć teoretycznie pasują do filmów grozy, mogą się w końcu znudzić, a i dla młodszej, wychowanej na smartfonach widowni, mogą być nawet niczym jakaś bajka (o żelaznym wilku), niewiarygodna, niezrozumiała itd. Może przesadzam? A może coś jest na rzeczy?
W każdym razie powstało parę filmów, w których nowoczesne elementy odgrywają znaczącą, nierzadko główną rolę. Fantastyczny jest film „Pulse”, w którym komputery i cyfrowe urządzenia stanowią podstawowe źródło grozy, ciekawy jest „The Den”, który sensownie pokazuje (między innymi), jakie koszmary może sprowadzić na ludzi już sama obecność wynalazku, jakim jest internet i w końcu mamy „Evidence”, gdzie obecność takich urządzeń jak kamery cyfrowe i komórki, staje się elementem budowy fabuły kryminalnej. Nie można też pominąć „Unfriended”, gdzie poprzez konwencję czata internetowego doprowadzono stylistykę found footage do ściany ( a może i do absurdu), ale też wniesiono trochę świeżości a na dodatek zawarto pewien komentarz do negatywnych zjawisk, związanych z egzystencją w sieci (niestety w tym przypadku Captain Obvious strikes again, ale i tak zawsze coś). O tym ostatnim obrazie wspominam, bo miałem wrażenie, że „Friend request” będzie czymś podobnym. I choć pewne podobieństwa są to jednak trochę to coś innego.
Historia zaczyna się od informacji o samobójstwie pewnej uczennicy liceum, która, co się z czasem okazuje, nie była zbyt lubiana wśród rówieśników, co przekładało się na brak znajomych na pewnym popularnym serwisie internetowym. Dziewczyna zazdrościła jednej z koleżanek bazy znajomych i sama wysłała jej zaproszenie. A kiedy zaproszenie zostało przyjęte, przyszła samobójczyni przyczepiła się do swojej idolki jak rzep do psiego ogona. Gdy stała się zbyt nachalna, „idolka” wykasowała ją ze znajomych, co przyszło jej tym łatwiej, że nachalne dziewczę na swoim wallu wrzucało dość dziwne, mroczne i niepojące filmiki. Owo odrzucenie stało się powodem targnięcia się na swoje życie. Podobnie więc jak w „Unfriended” mamy tu samobójstwo spowodowane tym, że internet potrafi być okrutnym miejscem. W obu filmach (jak z resztą nietrudno się domyślić) mamy też mściwego ducha, ale jednak w opisywanym obrazie jest to zrobione ciekawiej, dodano inne horrorowe klimaty i zrobiono to w dosyć pomysłowy sposób. Nie ma co zdradzać szczegółów, ale wykorzystano tu, poza motywem ducha, inne motywy znane z klasycznych obrazów grozy, związane ze starożytnymi legendami i mrocznymi rytuałami. Na dodatek w dosyć fajnie powiązano owe rytuały (które to znajdziemy w niejednym klasycznym horrorze) właśnie z nowymi technologiami. Coś podobnego było np. w „Manitou” Mastertona, tyle że tam pozytywni bohaterowie posłużyli się znajomością technologii do walki z demonem a tu jakby odwrotnie (przepraszam za mały spoiler). Oczywiście nie jest to jakieś super błyskotliwe, ale fajnie, że klasyczne motywy, mogą też straszyć w nowoczesnym środowisku. Dla mnie to duży plus.
A co do samych scen grozy, to jest do bólu standardowo. Ale też w sumie różnorodnie. Momentami jest brutalnie, są różne sposoby uśmiercania i różne sposoby straszenia. Parę jumpscenes, jakieś mroczne, porypane filmiki, jakieś klimatyczne rytuały, sporo krwi i trup się ściele gęsto. Pod tym względem nie ma się do czego przyczepić a nawet śmiem twierdzić, że jest naprawdę dobrze. Historia też jest opowiedziana zgrabnie i bez dłużyzn a postacie w niej uczestniczące są fajne.
Do historii mam jednak jedno zastrzeżenie, które mocno obniża ocenę filmu, Otóż fabuła pozbawiona jest całkowicie zaskoczeń, zwrotów akcji, tajemnicy, czy czegokolwiek w ten deseń. Od początku wiadomo praktycznie, kto i dlaczego zabija, wiadomo też kto zginie i jak się historia potoczy. Trupów pada sporo, ale robi się to z czasem monotonne, widz po prostu ze zniechęceniem oczekuje na „odstrzelenie” kolejnej postaci. Zakończenie ma niby nieść przesłanie odnośnie mediów społecznościowych, ale jest ono banalne i wiadomo jakie będzie, gdyż same motywy zjawy nam je podpowiadają. A te znamy praktycznie od początku.
Trudno mi ocenić „Friend request”. Jest to film, w którym każdy z elementów z osobna jest dobry lub bardzo dobry. Postacie są sympatyczne, fabuła spójna, tło historii i realia na wskroś współczesne, wiarygodnie odmalowane i przez to ciekawe, momentów horrorwych jest sporo i są różnorodne a na dodatek sam pomysł nie jest zły, gdyż łączy tradycyjne zajawki z dzieł grozy z współczesnymi „technologicznymi social media” lękami. Całość jednak troszkę zawodzi. Historia, mimo że oparta na niezłym pomyśle, jest w sumie błaha, banalna i pozbawiona jakiejkolwiek elementów, które mogły by zaciekawić, zaskoczyć, przykuć do ekranu. Na pewno film można polecić do oglądania jednym okiem przy piwku, grupowo, ze znajomymi. Skupiać się nie trzeba, a poszczególne elementy mogą się podobać.
http://horroryonline.pl/film/friend-request-2016/1279