Uwielbiam Michaela Fassbendera, jego kreacje aktorskie i charyzmę, którą przebija takich pseudoaktorów jak na przykład Jack Nicholson, którego jedyną cechą charakterystyczną jest dziwaczny uśmiech i uniesienie brwi. Tak, tak, Nicholson to dla mnie łajza wśród aktorów i możecie mnie za to kamienować.
Misiek gra tutaj człeka, który uparł się, by ze swoją lubą zwiedzić kamieniołomy. Ma w tym swój utajony cel, ponieważ postanawia się jej tam oświadczyć, a trzeba przyznać że okolica nadaje się do tego… średnio.
Po pierwsze jakkolwiek urokliwe to nie jest, a po drugie jak zawsze coś musi przeszkodzić głównym bohaterom w spokojnym kopulacyjnym wyjeździe.
W każdym razie szybko okazuje się, że upragnionego spokoju nijak tu nie uświadczą, ponieważ banda wyrostków o sadystycznych skłonnościach postanowiła pobawić się ich kosztem. Młodziaki i parka bawią się w kotka i myszkę, co finalnie doprowadza do przerażających scen, które ukazują brutalność i zezwierzęcenie zdeprawowanej młodzieży.
Cholerne gnojki są tu tak wkurzające, że widz ma ochotę wpieprzyć im tak, że połamane ręce i nogi będą najmniejszymi z ich zmartwień. To pokazuje dobitnie jaki bardzo wydarzenia w tym dziele rzutują na psychikę widza.
Dodatkowo ciekawostką jest sam finał filmu, w którym… a co ja wam będę spoilerował, jeśli macie mocną, odporną na terror psychikę, to śmiało odpalajcie filmidło i „cieszcie się” seansem. O ile tak można to ująć.
2 komentarze
"[…] uwielbiam czasem hasać sobie boso po łące, będąc ubranym w lateksową maskę, trzewiczki […]"
No to jak to jest z tym obuwiem? XD
Cholera, coś w tym jest 😀 Trzeba zrobić dyskretny retusz…