Nie chodzi o kozacką szpachlę na warstwie ryjnej ani też o botoks, za który trzeba zapłacić więcej niż za wymianę kibla w toalecie. Nic z tych rzeczy.
Wyobraźcie sobie coś gorszego… wasza dziewoja. która zazwyczaj była hojnie obdarzona przez naturę nagle traci wszelkie kształty na klatce piersiowej i sexapilem zaczyna przypominać stojącego na wystawie manekina.
Co gorsza, wszyscy wasi przyjaciele, którzy przez lata wlepiali gały w jej biust nagle twierdzą, że jej cycki nigdy nie istniały… obłęd!
Czegoś takiego nie wymyśliłby nawet Hitchcock.
W tym dziele coś takiego jest jednak rzeczywistością i oddziałuje na psychikę głównego bohatera, który nie radząc sobie ze stresem zaczyna przepoczwarzać się w pół człowieka, pół mamuta upstrzonego dziwacznymi, czarnymi łuskami…
Jaja sobie robię, po prostu mu odwala. Mi chyba też, bo właśnie po raz kolejny recenzuję fikcyjny trailer do nieistniejącego filmu.
Właściwie sam nie wiem co o nim myśleć, pomysł jest pozytywnie głupi, ale to właściwie wszystko co ze sobą reprezentuje.
Ja wstrzymuję się od werdyktu, lepiej będzie jak wy powiecie mi co o tym myślicie.
Werdykt:
WYMAGA INDYWIDUALNYCH TESTÓW