Oprócz filmu ze Stevenem Seagalem rozgrywającym się w Warszawie oraz innymi przyziemnymi dziełami nieco zahaczającymi o nasz dziwaczny kraj nie mamy się czym pochwalić.
Jasne, „Wilczyca” była zajebista, a gówniany film o sławetnej nazwie „Wiedźmin” przeszedł do annałów historii jako coś, co powoduje skurcze jąder u fanów książki i rozbawienia u zwykłych telewidzów.
Co więc byście powiedzieli na anglojęzyczny film, w którym to Polacy grają „czarne” charaktery i posyłają do piachu ludzi, którzy widzieli za dużo?
Co prawda żaden (no, być może maksymalnie jeden) aktor nie jest prawdziwym pierogojadem i choć ich pseudo-polskich gadek słucha się z rozbawieniem, to sam film naprawdę daje radę!
Fabuła skupia się na kurewsko wścibskiej panience, która zaciąga kumpelę z pracy oraz faceta na podróż do Polski, a dokładniej do mało znanej wsi, w której ginęli turyści.
Niesamowicie dzielna, acz kompletnie zdezorganizowana grupka przez własną głupotę wchodzi do obszaru, który jakby to powiedzieć… nie jest do końca bezpieczny.
Faszystowscy wyznawcy personifikacji Boga Parmezana łapią każdego kto się napatoczy i z modlitewnym okrzykiem wciskają ich twarze w mech.
Ma to zapobiec rozprzestrzenianiu się zarazy likantropii wśród pospólstwa oraz zapewnieniu czczicielom tegoż kultu miejsca wśród Odyna, Jahwe, a także Jeffrey’a Combs’a.
No dobra, może z deczka przesadziłem, ale w każdym razie dzieją się tam rzeczy, które potrafią spowodować ciarki na organach rozrodczych.
Powracając z przeklętego miejsca, w którym jak słusznie się domyślacie dzieją się przerażające rzeczy, część ekipy nie jest już tymi, kim byli wcześniej i będzie miało to cholernie wielki wpływ na dalszy przebieg fabuły.
Dlaczego film ten ma na „Filmwebie” ocenę 3,8? A dlatego, że większość widzów uwielbia dramaty społeczne, zagwostki kryminalne oraz porno.
W tym filmie nie znajdziecie żadnej z tych rzeczy, a i tak ogląda się to miło i bez potrzeby (która jest w mojej pracy zakazana) przewijania prezentowanej tu produkcji do przodu.
Jest dosyć prosto, ale będziecie mieli przy tym sporo śmiechu przy wsłuchiwaniu się w teksty naszych „pobratymców”, a i bez tego ogląda się to przyjemnie.
4 komentarze
Dla mnie w pytkę, już od dawna się do tego zbieram z ciekawości za tym polskim tłem 😀
Jest dziwno-polskie, także nie spodziewaj się nacjonalistycznej erekcji 😉
Cholerka, a już się zdążyłem podniecić 😀
i na planie połowa składu andromedy podejrzewam że ponieważ serial się kończył to wykorzystano cześć scenografii i kostiumów do tego filmu 🙂