SCARECROW – STRACH NA WRÓBLE
Na wstępie zaznaczę, że jeśli porównać ten film do produkcji prezentowanych na blogu, odznacza się on bardzo fajnymi efektami specjalnymi, ciekawą koncepcją na tytułowego stwora i niezłymi finisherami.
Co więc sprawiło, że z początku ciężko było mi skupić patrzałki na monitorze? Powodów jest kilka, ale razi przede wszystkim nudna, sztampowa i pisana na kolanie fabuła oraz niesamowita przewidywalność.
W miasteczku jak co roku odbywa się festyn poświęcony Strachowi na wróble, podczas którego dzieci uczone są mrocznej rymowanki, a stragany zapełnione są łakociami typu wszelakiego.
W tym samym czasie grupka młodzieży jedzie na tereny, które niedługo mają być odsprzedane inwestorom, by zdemontować stojącego tam od dawien dawna płoszyciela ptactwa.
Nie wszystko jednak jest takie proste, ponieważ przypadkiem uwolniony z piwnicy demon przybierający tytułową postać wyrzyna w pień młodzików oraz opiekunów.
Gdyby podrasować fabułę albo chociaż zaprezentować widowni bohaterów, których nie ma się aż tak bardzo w dupie z pewnością byłoby lepiej, choć uczciwie należy zaznaczyć, że klimacik jest mroczny.
Mogło być bardzo dobrze, wręcz świetnie, ale przez kilka wspomnianych czynników ogólny wydźwięk nie jest aż tak czadowy jak początkowo miałem nadzieję.
Dla zainteresowanych:
Werdykt: