„W mrokach Elizjum, w eonach czasu… coś się budzi… drobne zakrzywienie w elementarnych podstawach czasu i przestrzeni…próbuje przebić się na zewnątrz – złamać starożytne zamki i bariery trzymające je w otchłaniach wymiarów… coś to się rozrasta jak pęknięcie na szkle lub lustrze i nagle eksploduje miliardem potłuczonych odłamków, ukazując przerażającą grozę czającą się poza zasłoną… wylewa się całe okropieństwo rzeczywistości prawdziwej… jedynego splątania wielu – światów i skupienia ich w danym miejscu i czasie… wyłazi aspekt prawdziwego Metropolis – pierwszego miasta… a wraz z tym nadchodzą oni… skąpani w przeraźliwym bladym świetle… jakby martwi… ich istoty… lub to coś co umiało przybrać materialną wizję i ucieleśnić się w atrybucie postrzegalnym dla racjonalnych zmysłów… było… było nieopisywalne… ich ciała były jakby martwe, blade, posiekane, ponacinane i pootaczane w popiele… bił od nich niezdrowy smród rozkładu, potu i jakiegoś chorego podniecenia… wyglądali majestatycznie, a jednocześnie chorobliwie strasznie … jakby ich fizyczność nie mogła sę do końca zmaterializować w tym wymiarze – mimo tego jak błysk flesza aparatu przez chwilę było widać ich prawdziwą naturę – piękni i przerażający za razem… Istoty zrodzone z czystego zła, pogardy i nienawiści dla rodzaju ludzkiego.. w oczach migotały im gwiazdy… ich ręce niczym haki rzeźnicze rozdzierające mięso… ich uśmiech wskazujący na pogardę i niechęć do wszystkiego poniżej nimi…. mimo tego na ich widok… ich prezencje… jedyne co można było zrobić to …. uklęknąć i ukryć twarz przed tym przeraźliwym, mroźnym blaskiem… oto Anioły Śmierci… ukłońcie się przed ich nie świętym majestatem…” – wizja Queell – Ih`tll – Atcha – Oświeconego ze Świątyni Mrocznego Księżyca”
Wszystkim fanom Klut CCG poelcamy obejrzeć jak wyglądają pro rozgrywki z dziełami od MAREK BUJAK -MAPY, MANUSKRYPTY, HANDOUTY, w szczególności genialnymi matami. Jaramy sie i uważamy, że nie ma nic bardziej klimatycznego niż tak rozegrana partia Kult CCG. W bonusie kilka detali z procesu powstawania. Enjoy!
Oddajmy głos Autorowi:
Na załamaniach rzeczywistości i odłamkach iluzji odbyły się iście tytaniczne walki między rywalizującymi ze sobą czerwonymi aspektami Archontów Cheseda, Netzacha, Kethera i Binah oraz próbującym wywalczyć swoją dominację niebieskim Aniołem Śmierci Tiogarinim. Pojedynki odbyły się na własnoręcznie rysowanych matach mojego autorstwa. Sam KULT będąc bardzo klimatyczną i specyficzną grą robi swoje, jednakże gra na takich matach podkręca klimat o ponad 1000%. Wszystko jest przejrzyście pokazane, dzięki rozpisce kolorów widać co kontroluje Nasz przeciwnik i jakich kart użyć aby mu zaszkodzić. Zaznaczam, że i ja i mój przeciwnik „testowaliśmy” wszystkie talie na zasadzie każdy na każdego a same pojedynki były bardzo wyrównane co pozwoliło na wyciągnięcie konsekwencji do następnej fazy „szlifowania” samych decków, bo wiadomo, że jeżeli raz jakaś karta się sprawdzi, a inna tylko zamula rękę (szczególe w przypadku Cheseda który dobiera tylko 4 karty – tutaj nie ma miejsca o trzymaniu kart, chyba że szczególnie mocnych atutów). Przez ponad bite 5 godzin testowaliśmy na wszelkie możliwe sposoby różne konfiguracje i comba także mogę szczerze powiedzieć że 1 faza (alfa) została zakończona pomyślnie, a przymierzamy się do 2 fazy (beta) kiedy już zagramy „na poważnie” bez wybaczania błędów o totalną dominację nad żetonami ludności . Największą pomyłką w takim przypadku jest umieszczenie po prostu za dużej ilości kart które raz się sprawdzają, a raz nie, z czego z talii robi się niegrywalny „klocek”, jednakże dzięki ilości pojedynków już śmiało można stwierdzić co się sprawdza a co nie – mój przeciwnik mając swój własny deck pod Kethera (bez kart z Inferno) spokojnie mnie ogrywał bo jego talia szybciej się „przewijała” a okazało się to istotnie decydującym czynnikiem. Każdy z „szefów” wymienionych wyżej ma inny styl, inny rodzaj gry i każdym z tych decków można spokojnie wygrać na swój własny sposób jednakże i ja i mój dobry przyjaciel będąc jednocześnie bardzo dobrym i wymagającym przeciwnikiem dążymy do perfekcji. Wkrótce kolejne fazy testów oraz nowe maty pod konkretnych szefów. Chodzą plotki w Metropolis, że Czarny Sabat 4 Wiedźm Odwiecznej Nocy zaczął współpracować z co większymi Archontami aby umocnić swoją własną pozycję nad kontrolą rzeczywistości, co z kolei przyciągnęło uwagę Łowców Czarownic, a w szczególności ich przywódcy – więcej szczegółów już wkrótce
!
6 komentarzy
:O – jak to się stało że tak niższowa gra doczekała się aż takiego rozgłosu ??? to jest po prostu świetne że są ludzie którzy są gotowi poświęcać swój czas aby szlifować zapomniane artefakty – jestem pełen podziwu dla autora mat i dla jego pasji związanej z samą grą. Maty same w sobie są po prostu piękne… pełen szacun dla autora bo to wiedźmy to wymiatają po prostu. Pozdrawiam życząc samych sukcesów 🙂
Niszowa, ale może nie tak bardzo. Kiedyś to sie grało….Oby fani pamietali:)
Jeżeli te maty są rzeczywiście ręcznie rysowane to brak mi słów po prostu… :O :O :O
są 🙂
są jak najbardziej rysowane ręcznie na papierze mojego autorstwa 🙂 – dziękuję za zainteresowanie wszystkim 🙂
z chęcią bym zagrał na czymś takim – a te czarownice, czy to to jest to majstersztyk – połączenie cenobitów z wiedźmami – to jest sztos po prostu gratuluje autorowi za wyobraźnię…