„Co robimy w ukryciu” (od razu podkreślę, że jest to komedia wykorzystująca motywy filmów grozy) to film nietypowy, tak więc recenzję zacznę nietypowo.
Jestem chłopakiem, którego dzieciństwo i młodość przypada na lata 80 i 90-te XX wieku i nie da się ukryć, że tę epokę „VHS” wspominam bardzo miło. Był to okres naprawdę klasycznych fabuł. „Gwiezdne Wojny”, Jamesy Bondy, „Robin Hood Książę Złodziei”,” Dracula”, „Egzorcysta” (ok to trochę wcześniej) itd. Ale dlaczego wymieniam akurat te tytuły? Ano dlatego, że te klasyczne fabuły były tak klasyczne, że aż prosiły się o klasyczne parodie. No i je dostały. Kojarzycie „Kosmiczne jaja”, „Nagą broń”, „Facetów w rajtuzach”, „Szklanką po łapkach” i (dostępne na horroryonline.pl) „Egzorcystę 2 i 1/2” oraz „Wampiry bez zębów” (w oryginale śmieszniej- „Dead and loving it”)? Jeśli tak, to stawiam dolary przeciw orzechom, że zrywaliście na nich boki. Ja oglądałem je dziesiątki razy.
I chociaż w takich filmach jak „Egzorcysta 2 1/2″ czy ” Dracula wampiry bez zębów” czasami dowcipy latały nisko, to przecież, porównując z podobnymi nowymi próbami (seria Strasznych filmów czy parodie Zmierzchu), są to arcydzieła (wg mnie nawet nie porównując są). Moje osobiste zdanie na temat dlaczego tak jest brzmi- skończył się już złoty wiek klasycznych fabuł, które dawało się równie klasycznie sparodiować. A mi się wciąż marzy, żeby powstał film równie zabawny, który, tak jak wcześniej wymienione, mógłbym włączyć do mojego osobistego panteonu oglądanych niezliczoną ilość razy, komediowych evergreenów, które nigdy się nie znudzą. I myślę sobie- czy więc już nie zobaczymy inteligentnej parodii? I zaraz odpowiadam- Oczywiście, że obejrzymy, jeśli obrany będzie właściwy cel do wyśmiania. I tu dochodzimy do istoty tego, czym jest film „Co robimy w ukryciu”.
Otóż jest on obrazem żartującym z tego, co jest największym zjawiskiem telewizyjnym pierwszej dekady XXI wieku czyli Reality Shows. Omawiany film jest zrobiony w konwencji tworów typu Warsaw Shore i inne takie, tylko zamiast Trybsonów, Snookich itp. mamy społeczność wampirów. A teraz spróbujcie to sobie wyobrazić. Wampiry kłócące się o sprzątanie mieszkania? Wampiry organizujące domówkę? Wampiry szykujące się na miasto? Wampiry wychodzące „na kluby” czy wałęsające się w sobotę nad ranem po ulicach? I tak dalej i tak dalej. Jak myślicie, jak bardzo to jest zabawne, inteligentne i celnie nabijające się z tego, co jest główną atrakcją kanału, który już tylko w nazwie ma słowo „muzyczna”? A no właśnie.
Obraz nie ma w zasadzie żadnej fabuły (no może jest tam jeden fabularny, główny wątek, ale nie o to w tym filmie przecież tak naprawdę chodzi), ale za to ma to, co jest (a przynajmniej powinno być) cechą dobrych komedii czyli trzy rodzaje humoru: sytuacyjny, dialogowy oraz postaci.
Wszystkie trzy tu występują i są na wysokim poziomie, a jeden lepszy od drugiego. Wampir próbujący stroić się do klubu (bez możliwości korzystania z lustra) czy wbijający się na „dicho” (kiedy musi być zaproszony do wejścia) itp. -takie momenty już przy samej próbie ich wyobrażenia sobie są bardzo śmieszne, a co dopiero na ekranie. No i dialogi typu- umawialiśmy się, że nie zostawiamy zakrwawionych naczyń w zlewie-dopełniają komizmu (a takich tekstów w „Co robimy w ukryciu” jest mnóstwo).
Wszystko jednak przebija komizm postaci. Mamy tu cały popkulturowy panteon wampirzej grozy. XVIII wieczny dandys, romantyk szukający miłości (Louis de Pont du Lac? Armand? A tam…Le Stat nawet), liczący tysiące lat, zdeformowany Nosferatu (Symfonia Grozy), średniowieczny hrabia Vladislav (tu to oczywista, oczywistość)-wszyscy są świetni i inteligentnie i twórczo ośmieszają pierwowzory. Aha… byłbym zapomniał, mamy też oczywiście współczesnego, młodocianego wampira, który nie jest wyidealizowanym, wymuskanym nastolatkiem, prosto z okładki „Bravo”, a normalnym około dwudziestoletnim (póki co), facetem z krwi (cudzej?) i kości (i do tego w wydaniu brytyjskim). No po prostu wypas jak dla mnie!
Najbardziej podoba mi się w filmie to, że cały komizm jest celny, twórczy, inteligentny. Jest beka z wampirzych archetypów, z reality shows i tego jak się w nim ludzie zachowują, no i w końcu z wampirzej mitologii i nie są to zwykłe geekowe nawiązania, ale naprawdę pomysłowe sytuacje (szklanka widmo, szklanka widmo!)
Co mogę powiedzieć na koniec? Mój nieśmiertelny (heh!) panteon „obejrzyjmy to jeszcze dziesięć razy” evergreenów właśnie wzbogacił się o kolejny tytuł.
http://horroryonline.pl/film/co-robimy-w-ukryciu-what-we-do-in-the-shadows-2014/208