SHARKNADO 2: THE SECOND ONE
–
REKINADO 2: DRUGIE UGRYZIENIE
Oto i jest! Te kilka miesięcy, podczas których pojawiało się tyle spekulacji co do tej produkcji strzeliło migiem, niczym pękająca prezerwatywa. Teraz wszyscy możemy rzucić okiem na nową, wyczekiwaną przez całe rzesze ludzi produkcję stajni Asylum.
O ile w części pierwszej logika siedziała w kącie i mruczała coś
niezrozumiałego pod nosem, to jeśli mam być szczery, w kontynuacji leży
ona na glebie kopana, bita i gwałcona przez scenarzystę.
niezrozumiałego pod nosem, to jeśli mam być szczery, w kontynuacji leży
ona na glebie kopana, bita i gwałcona przez scenarzystę.
Rekinado po raz kolejny nawiedza bohaterów z pierwowzoru i daje się we znaki Nowojorczykom. Teraz cały świat wie już o tajemniczym fenomenie, które niegdyś wstrząsnął Ameryką i stara się rozwikłać jego przyczyny.
Co ciekawe, zarówno w filmowej jak i naszej rzeczywistości powstała książka pod tytułem „Jak przetrwać rekinado i inne nienaturalne katastrofy” i w obu tych światach jest ogromnym hitem.
Niestety, ludzie występujący w filmie chyba nie tknęli tej pozycji, ponieważ ich zachowania w obliczu rekinokalipsy są kompletnie popieprzone i pozbawione jakichkolwiek odruchów samozachowawczych.
Naturalnie, w ruch przeciwko rekinom pójdą siekiery, piły łańcuchowe, broń palna oraz olbrzymie kije bejsbolowe, które jednak nie są w stanie zagrozić samym tornadom.
Tyle jeśli chodzi o fabułę. Co podobało mi się podczas seansu, a co irytowało? Już nawijam.
Na plus, zaliczyć trzeba lepszą (minimalnie, ale jednak) grę aktorską, kilkanaście posranych scen oraz efektowny i kompletnie odjechany finał.
Żeby tak się nie zachwycać, zawiodłem się nieco na pierwszej połowie filmu, gdzie chwilami wieje nudą i efektach specjalnych, o których mniemałem, że będą choć trochę lepsze niż w „jedynce”.
Dodatkowo, choć filmidło jest zacne i polecenia godne każdemu psychopacie, śmiem twierdzić, że jest nieco gorsze od debiutu. Bawiłem się fajnie, uśmiałem na kilku scenach, ale uczciwie przyznam, że minimalnie się zawiodłem.
W każdym razie, pomimo moich narzekań walcie jak w dżunglę, bo wyszło klawo.
P.S. Zauważyliście, że jeden bohaterów nazywa się dokładnie tak samo jak kultowy rekinobójca ze „Szczęk” ?
Dla zainteresowanych:
https://www.youtube.com/watch?v=fWY4-u9Ewdc
Werdykt:
Jeden komentarz
Wlaczylam sobie ostatnio, ot tak, zeby miłej sie prasowalo. I jestem zachwycona 😀 Dawno nie widzialam lepszej komedii 😉