Często, gdy scrolluje sobie CDA w poszukiwaniu horroru na wieczór mam tak, że im dłużej przeglądam stronę, tym bardziej się wkurzam. Zwykle albo wszystkie filmy wydają się na jedno kopyto, albo, jak już mnie coś zaciekawi, to komentarze pod filmem zniechęcają, żeby go włączyć. Ostatnio miałem właśnie ten pierwszy cassus- ciągle trafiałem na dzieła, których skróty fabuł brzmiały okropnie wtórnie.
I już miałem się poddać, ale akurat miałem otwarty link z horrorem pod tytułem „Podziemia Strachu” i w ostatnim geście gasnącej nadziei zerknąłem na sekcję komentarzy. A tam same opinie, „że super”, „że wypas” i w ogóle „cud, miód i malina”. No to odpaliłem. Gdy leciały napisy początkowe zerknąłem jeszcze z ciekawości na Rotten Tomatoes a tam z kolei i krytycy i widzowie ocenili obraz wyjątkowo nisko (około 30%). Już miałem więc zatrzymać, ale nagle na ekranie wyskoczyło logo platformy „Shudder” a ja pomyślałem, że powinienem dać „The Cellar” szansę. I miałem rację.
Przyznać jednak trzeba, że fabuła naprawdę może zniechęcić. Opowiada ona o rodzinie (małżeństwo z dwójką dzieci), która kupuje stary dom (ehhh), a gdy córka w tajemniczy sposób znika w piwnicy (podwójne ehh), matka nabiera podejrzeń, że w budynku grasuje nadprzyrodzona siła (potrójne ehh), a ojciec oczywiście jest sceptyczny co do podejrzeń żony (poczwórne ehhh). Krótko mówiąc nic bardziej negatywnie generycznego chyba już wymyślić nie można.
Ale uwaga! To tylko pozór. Historia jest naprawdę dobra, wciągająca i klimatyczna. W przypadku recenzowania filmów platformy „Shudder” często wspominamy, że można znaleźć na niej twórców, którzy „czują” kino grozy i umieją fajnie przetwarzać znane motywy. I tak jest właśnie w „Podziemiach strachu”.
Czego my tu nie mamy! Mamy oczywiście nawiedzony dom, ale to tylko pozory. Tak naprawdę dostajemy o wiele więcej: demonologię żydowską, klimaty lovecraftowe, szczyptę ”Martwego Zła” i okultyzm pomieszany z naukami ścisłymi (ściślej mówiąc z matematyką, co momentami kojarzyło mi się z genialnymi filmem Darrena Aronofskyego- „Pi”). Wszystkie te elementy są znane (i to bardzo) i lubiane (i to bardzo) a wymieszano je tak, że historia po prostu mocno wciąga, zaciekawia intryguje… i buduje niesamowicie złowieszczą atmosferę.
Uczciwie trzeba jednak przyznać, że na poziomie realizacyjnym film jest faktycznie nieco generyczny w negatywnym tego słowa znaczeniu. Sceny grozy sprowadzają się zwykle do trzaskania drzwiami, dziwnych dźwięków i innych tym podobnym sztampowych zagrywek. Po części wynika to pewnie z niskobudżetowości, ale nie można przemilczeć faktu, że „The Cellar” ma parę dłużyzn. Ma też jednak kilka scen naprawdę pomysłowych scenograficznie i inscenizacyjnie, więc koniec końców nie jest źle.
Powyższa wada z resztą nie ma wielkiego znaczenia, albowiem „Podziemia strachu” to film, który w założeniu miał straszyć opowiadaną historią. I to mu się w pełni udało. Już to pisałem wyżej, ale powtórzę, że opowieść, którą serwuje „The Cellar” naprawdę angażuje i charakteryzuje się wspaniale złowieszczą i intrygująco tajemniczą atmosferą. W zaangażowaniu w historię pomaga z resztą bardzo dobre aktorstwo Elishy Cuthbert, wcielającej się w główną bohaterkę. Wypadła ona naprawdę świetnie! Aha… super jest też muzyka. Naprawdę genialnie podbija klimat grozy.
Największym plusem jest jednak zakończenie! Nie chce tu zdradzić, ale dreszcz mnie przeszedł i potrzebowałem chwilę, żeby ochłonąć. Niezły strzał między oczy. Niby jako ktoś, kto oglądał już dużo horrorów, powinienem się był spodziewać, tego co zobaczyłem a jednak lekko mną wstrząsło. A może nawet się spodziewałem, ale to i tak nic nie zmieniło? Jeśli tak, to jeszcze lepiej świadczy na korzyść finału.
„Podziemia strachu” mimo fatalnych ocen na Rotten Tomatoes (zarówno od krytyków jak i widzów) okazały się seansem o wiele lepszym niż przypuszczałem. Atmosfera filmu jest naprawdę mroczna, historia mimo pozornej wtórności, okazała się bardzo ciekawa i choć wykorzystuje klasyczne klocki składa je w naprawdę robiący wrażenie obraz. Znów się okazało, że ludzie z „Shudder” wiedzą, że w niektórych na pierwszy rzut oka oklepanych motywach kryje się potencjał. Trzeba go tylko umieć dostrzec.
Ocena to bardzo mocne 7/10
autor recenzji: Goro M