THE REVENANT
–
OŻYWIENIEC
Dawno, dawno temu, gdy mój bancioch bardziej przypominał stalową płytę, niż bukłak wypełniony serkiem pleśniowym zapuściłem sobie ten film, lecz po przeszło dwudziestu minutach zmieniłem go na inny.
Powód był taki, że przypominało to głupią komedyjkę, w której dwóch kumpli styka się z niecodziennym problemem, jakim jest powrót zza grobu jednego z nich.
Gdy dzisiejszego popołudnia w końcu przekonałem się, by obejrzeć go do końca zostałem całkowicie zaskoczony.
Pewnie ciekawi jesteście w czym rzecz, ale wpierw powiem wam jaki jest zarys fabularny, a później pojedziemy z koksem z innymi wątkami.
Amerykański żołnierz, który został zabity w Afganistanie wraca do domu zapakowany w gustowną trumienkę, która kosztowałaby go zapewne pół wypłaty, gdyby sam za nią bulił.
Po jakimś czasie dobija się do mieszkania swojego kumpla, który przyjmuje go na chatę i stara się dojść jakim cudem jego przyjaciel nie leży spokojnie trzy metry pod ziemią.
Kilkakrotnie będąc świadkami napadów rabunkowych w dzielnicy nasza dzielna ekipa zaczyna ratować z opresji niedoszłe ofiary przestępstw, stając się lokalnymi mścicielami wychwalanymi w mediach.
Jak sami widzicie, nie mu tu niczego odkrywczego, a schemat fabularny jaj nie urywa.
Na szczęście od połowy filmu wszystko zaczyna się chłopakom kompletnie pieprzyć, a każda ich decyzja jest spektakularną porażką, które będą miały wpływ na finał opowieści.
Filmidło zaczyna się dość zabawnie choć sztampowo, a kończy bardzo ciekawie, zaskakuje kolejnymi wątkami i zachwyca świetnym finałem.
Warto? No jasne, że tak.
Dla zainteresowanych:
Werdykt: