OOGA BOOGA
Młody, czarnoskóry jegomość jest świadkiem zabójstwa kasjera w sklepie nocnym, co przeraża go tak bardzo, że dzwoniąc na gliny zapomina podać miejsca, w którym odbyła się krwawa łaźnia.
Na całe szczęście lokalni policjanci najwyraźniej posiadają pozazmysłowe moce, które pozwalają im bezbłędnie namierzyć miejsce przestępstwa, więc po kilku minutach teleportują się dokładnie u samych drzwi sklepu.
Gdy stróże prawa przybywają na miejsce, od razu zwalają winę na ciemnoskórego chłoptasia i oddając trzy strzały ostrzegawcze w jego ciało natychmiast pozbywają się problemu. Teraz już nic nie stoi im na przeszkodzie, by na pełnym luzie zapychać się pączkami.
Dusza denata, zamiast oderwać się od ciała i z wypiekami na ektoplaźmie poszybować do Valhalli, opanowuje małą aborygeńską kukiełkę, która wyposażona w kieszonkową wersję papierosa i złowieszczą dzidę będzie mściła się zarówno na bandziorach jak i policjantach rasistach.
Na plus prezentuje się tu kilka absurdalnych scen, jak choćby ta, w której laleczka robi sobie dobrze spozierając na kąpiącą się niewiastę. Sam pomysł na produkcje też nie jest zły, ale jakoś brakło tu czegoś przykuwającego do monitora.
Humor, jak się zapewne domyślacie również do górnolotnych nie należy, a efekty specjalne, choć pocieszne w swej prostocie nie wybijają się ponad przeciętność.
Filmidło poleciłbym fanom opowieści o zabójczych zabaweczkach z cyklu „Władca lalek” lub też osobom, które mają dość przeglądania stron dla dorosłych i pragną umilić sobie wieczór czymś nieco (nieco!) bardziej wysublimowanym*
* Nie znam znaczenia tego słowa, palnąłem je żeby recka wydawała się kapkę mądrzejsza.
Dla zainteresowanych:
https://www.youtube.com/watch?v=zTUjmBpmjW8
Werdykt: