NIGHT OF SOMETHING STRANGE
–
NOC DZIWADEŁ
Gdy w pierwszej scenie filmu podziwiamy nekrofila kopulującego ze zwłokami kobiety, pewnym jest, że bez popcornu i zapitki się nie obejdzie.
A gdy w kolejnej przemienia się on w zombie seks maniaka i infekuje innych, niektórym z was przyjdzie zweryfikować swój filmowy gust.
Po kilkunastu minutach poznajemy bohaterów, którymi oczywiście jest paczka kumpli rozmaitej płci. Mają swoje własne, niewiele obchodzące widza rozterki, a nieszczęśliwy traf chce, że to właśnie oni będą zmuszeni stawić czoła ożywionym, napalonym trupom.
Autorzy filmu, prócz krwawych efektów i jatki, postawili na obrzydzenie widza. Jest tu więc pożeranie zużytych tamponów, dużo seksu, samogwałtu, penisów mutantów i żrącego jak kwas nasienia.
Co z tego jednak, skoro film jest po prostu nudnawy, a podziwianie seksualnych, zwyrodniałych gierek i zachowań męczy już po trzydziestu minutach. Plus należy się za krwistość, muzykę i kilka scen, ale całokształt jest wybitnie ciężkostrawny. Aż mnie łeb rozbolał…
Dla zainteresowanych:
Werdykt: