SNAKE CLUB: REVENGE OF THE SNAKE WOMAN
–
KLUB WĘŻA: ZEMSTA WĘŻOWEJ KOBIETY
Tyle tych węży w tytule, że nie wiem nawet jak zacząć tę recenzję.
Spróbujmy tak: Magiczne artefakty mają tę cechę, że zawsze, ale to zawsze służą wyłącznie złym osobnikom, bogom i bóstwom do dominacji nad światem.
Los chciał, że pewien młodzian kradnąc posążek bóstwa zwanego Lamią, zostaje postrzelony przez pączkożernego policjanta i krwawiąc jak pierwszego sortu świniak szuka schronienia w barze Go-go.
Przekupując właściciela otrzymuje pomoc medyczną od jednej z panienek, która kiedyś zajmowała się weterynarią po czym daje dyla.
Pech jednak chciał, że jego krew przyzdobiła posążek, przez co Lamia przebudziła się z tysiącletniego snu po czym wzięła w posiadanie ciało jednej z tancerek.
Rekrutując armię złożona z półnagich lasek zamierza przejąć kontrolę nad światem, a jedynymi którzy mogą się jej przeciwstawić jest para kumpli, którzy sporo wiedzą o właściwościach artefaktu oraz wspomniany podstarzały pączkożerca.
Produkcje wytwórni Tom Cat nigdy nie grzeszyły ani wykonaniem ani polotem, więc rozczarowania nie było.
Trochę się na tym wymęczyłem, ale jeśli ktoś lubi (cecha ta jest nieodzowna przy tej produkcji) gówniane acz pocieszne w swoim wykonaniu filmidła to… i tak się przy tym wymęczy.
Dla zainteresowanych:
Werdykt:
2 komentarze
Z adaptacji "Koloru z przestworzy" Lovecrafta najbardziej podoba mi się "The Curse" z 1987.
Skoro Lovecraft, to muszę to zbadać. Zapisuję do listy planowanych seansów.