Close Menu
DobryHorror.plDobryHorror.pl
    Facebook Instagram YouTube
    Facebook Instagram YouTube
    DobryHorror.plDobryHorror.pl
    SUBSKRYBUJ Login
    • Recenzje
      • Filmy
      • Gry
      • Literatura
      • Różności
      • Inne
    • NTNW
    • Podcasty
    • YouTube
    • PATRONATY i WSPÓŁPRACE
    • DH TEAM
    • Index
    • Kontakt
    DobryHorror.plDobryHorror.pl
    Strona główna » Kaznodzieja. Steve Dillon/Garth Ennis
    Literatura

    Kaznodzieja. Steve Dillon/Garth Ennis

    homerBy homer2021-02-12Brak komentarzy7 Mins Read

    „Ja… ja nie wiem co powiedzieć.
    -Ja wiem. Mamy przejebane.”

    Gdy, powodowani kryzysem wieku średniego, powróciliśmy do pasji komiksowej, sporo siedzieliśmy w Internetach, dokształcając się w tej materii i szukając pozycji, które warte są tego, by się z nimi zapoznać. W każdym niemal zestawieniu najważniejszych dla medium komiksów figurowała seria „Kaznodzieja” autorstwa Gargtha Ennisa i Steve’a Dillona. O ile w przypadku innych tytułów z owych zestawień z grubsza wiedzieliśmy, czego się spodziewać, o tyle „Preacher” stanowił dla nas zagadkę. No bo co można myśleć o komiksie, którego fabuła sprowadza się do tego, że nawiedzony przez niebiański byt (dający nawiedzonemu moc zbliżoną do boskiej)  pastor (imieniem Jessie Custer), wraz ze swoją dziewczyną Tulip oraz wampirem Cassidym ruszają w podróż przez Amerykę w poszukiwaniu Boga (który najwyraźniej nawiał z nieba), po to aby „nagadać mu do słuchu”. Trudno nam było sobie wyobrazić, co w takim czymś może się dziać.

    „No, kaznodziejo. Jak prędko potrafisz wygłosić kazanie?”

    Teraz powinno się opisać skrót fabuły, ale w zasadzie już to zostało zrobione. Tak, „Kaznodzieja” opowiada (w teorii) dokładnie o tym, o czym wspomnieliśmy w poprzednich zdaniach. Dodamy jeszcze, że trójka bohaterów jest ścigana przez nieśmiertelnego patrona morderców- istotę będącą w stanie odesłać w niebyt każdą istotą ziemską, niebiańską czy piekielną, i że Ameryka, przez którą będzie dane podróżować naszemu trio, jest krajem morderców, dewiantów, gwałcicieli, pedofilów, zoofilów, wampirów, wszelkiej maści psychopatów, religijnych sekt mających skrytą władzę nad całym światem, demonów, aniołów, kapłanów voodoo i dupków żołędnych. Chciałoby się powiedzieć- cały Ennis. Można też sobie zadać pytanie, jak taki komiks może być arcydziełem? A jest.

    -„Słyszałam, że są dwa dobre miejsca, w których można szukać Boga: kościół i dno butelki
    -Może więc poszukam monopolowego, bo mówię wam: i jest to cholernie pewne, że nie znajdziemy go w kościele”

    Co jest oczywiste, ta wspomniana obrazoburcza fabuła jest pretekstem i punktem wyjścia do tego,  czym naprawdę jest „Kaznodzieja” i co sobą reprezentuje. Jak nie trudno się domyślić, komiks jest bardzo zjadliwy wobec dogmatycznie pojmowanej religijności i bez wątpienia obraża uczucia religijne, tych którzy są wyczuleni na tym punkcie. Naturalnie jest to środek wyrazu, przez który komiks nie tyle stawia pytania, co nakłania do ich stawiania. Religijnemu fanatyzmowi i bezkrytycznemu podejściu do dogmatów,  przeciwstawia pozornie grzesznych a nawet (jak wampir Cassidy) moralnie zepsutych, ale zdolnych do poświęcenia, odwagi i  innych cnót, bohaterów, będących w gruncie rzeczy bardzo humanitarnych (humanistycznych?) w swoich  światopoglądach. Od pierwszych stron obnaża też hipokryzję społeczeństw, które uważają, że powierzchowne religijne rytuały zwalniają ich z krytycznego podejścia do swoich czynów i ogólnie porusza wiele podobnych tematów. Pewnie można powiedzieć, że nic w tym odkrywczego, ale to nie do końca prawda. Komiks ma już swoje lata, więc kiedy powstawał, treści które przekazuje, nie były tak oczywiste, a poza tym okazuje się, że są ponad czasowe. Poza tym niewiele jest dzieł, które owe treści „zapodawałby” w taki sposób jak „Preacher”. W każdym razie fabuła, to przed jakimi wyborami stają bohaterowie (a niejednokrotnie będą  one nieoczywiste a na dodatek wielkiego kalibru) i jakie decyzje podejmują, skłania do zastanowienia. Krótko mówiąc, pod płaszczykiem rzezi i obrazoburczej wulgarności, dotyka ważniejszych spraw.

    „-Zacząłeś od obrażania mnie, człowieku Boga, żądałeś, groziłeś i szydziłeś…
    -Jestem Amerykaninem grubasku, jakie jest Twoje usprawiedliwienie?”

     „Preacher” jest  także (a nawet przede wszystkim) powieścią drogi. Bohaterowie podróżują przez wielkie miasta i wiejskie bezdroża, odwiedzają bagna Luizjany, knajpy Nowego  Yorku i pustynię Teksasu a Garth Ennis maluje nam obraz Ameryki z wszelkimi jego barwami. A nie jest to obraz przyjemny. USA to kraj zakłamania, zbrodni, dewiacji i dekadencji. Spod ostrej krytyki  Stanów Zjednoczonych przebija jednak miłość  scenarzysty do ziemi ojczystej. Autor pokazuje, że w tym całym amerykańskim burdelu, jest światło nadziei, bo nie zginęły amerykańskie wartości, których ucieleśnieniem jest Jessie Custer i jego najbliżsi.

    Innymi słowy, choć USA nie jest bynajmniej krajem mlekiem i miodem płynącym (raczej krwią, flakami i innymi płynami ustrojowymi),  jest też krainą, która rodzi „ostatnich sprawiedliwych”. Takich jak Jessie Custer, nowe wcielenia Johna Wayna, który robi co do niego należy, choćby miało go to kosztować najwyższą cenę i czyni to nie tylko bez cienia skargi, ale z nonszalanckim uśmiechem, zawadiacko trzymając w ustach fajkę Malboro. Bez kitu, jeśli małolat zaczytywujący się w komiksach w latach 90tych chciał być jak Thorgal Aegirsson, to ten sam osobnik jako dorosły wierzy, że jest lub będzie jak Custer. Więc choć teoretycznie „Kaznodzieja” jest pamfletem na jankeską obyczajowość w rzeczywistości jest „listem miłosnym” do utożsamianych z Ameryką wartości.

    „-Nie wiem czy Ci mówiłem, ale tak naprawdę nigdy nie chciałem być kaznodzieją.
    -Nie? Więc kim chciałeś być?
    -Do diabła dziewczyno. Naprawdę tak trudno to zgadnąć?”

    Wielką zaletą ( czego nietrudno się domyślić) są doskonale napisani bohaterowie i chemia między nimi. Z resztą nie tylko główne postacie, ale w zasadzie wszystkie. Takich indywiduów jak Her Starr, Gębodupa, wszechojciec D’Aronique  czy Jesus De Sade, niewiele jest chyba w  literaturze światowej. Mój Boże, cóż to za groteskowa menażeria! No i jeszcze „święty od morderców” antagonista jedyny w swoim rodzaju, przepełniony nienawiścią do tego stopnia, że potrafiący sprawić, „by piekło zmarzło”. Na dodatek jego „origin story” to historia doskonała sama w sobie.

    Oczywiście wspaniała jest trójka głównych bohaterów: Jessie, Tulip i stuprocentowy irlandzki skurczybyk Cassidy. Historia ich znajomości to genialna opowieść o  miłości i przyjaźni, świetny „bromance” i jeden z najlepszych romansów w historii komiksu, a może i popkultury w ogóle (no może ex aequo z „Sagą o potworze z bagien” Alana Moore’a). Relacje między trójką protagonistów są świetnie rozpisane, wypadają niezwykle naturalnie, są prawdziwe, angażują.  I cholernie wzruszają, w finale stając się przepiękną przypowieścią o odkupieniu. Po raz kolejny okazuje się więc, że za fasadą wulgarności, obsceniczności i seksu „Preacher” ukrywa głębsze treści.

    „-Tak! Spójrzcie na to! Spójrzcie na moją największą ofiarę! Patrzcie na oblicza wojny!!!”

     Jak w przypadku każdej recenzji komiksu, należy wspomnieć o rysunkach. Steve Dillon odpowiedzialny za szatę graficzną jest doświadczonym, mającym na swoim koncie wiele ważnych dzieł, artystą i rzemieślnikiem bardzo sprawnym w swoim fachu. Choć pewnie można by się do czegoś przyczepić (na przykład do tego, że miejscami  ujęciom w ruchu przydałoby się ciut więcej dynamiki albo, choć to jest już drobnym czepialstwem, do tego, że prace mogłyby mieć więcej detalu ), to trzeba przyznać, że ilustracje mają klimat i robią pozytywne wrażenie. Mnie szczególnie podobało się to, jak ich autor radzi sobie z mimiką postaci, a i  porównując z wcześniejszymi dziełami Dillona (np. Hellblazerem) widać progres. Trzeba przyznać, że rysunki pasują też do opowieści, szczególnie w miejscach, gdzie bohaterowie podróżują przez bezdroża, wiochy i pustynie.  Poza tym Dillon i Ennis doskonale się uzupełniają i potrafią wspólnie wyczarować charakterystyczną atmosferę.

    „-Zaprawdę powiadam Ci, dziś ze mną będziesz w raju.
    -Świetnie…”

    Podsumowując ten długi wywód, trzeba powiedzieć, że „Kaznodzieja” jest faktycznie pozycją na swój sposób genialną i jedną z najważniejszych w historii komiksów. Nie jest jednak komiksem dla każdego. Powiedzieć, że przekracza pewne granice, to nic nie powiedzieć. On je rozjeżdża monster truckiem  w rytm „Bad to the bone” lub „Highway to hell”. Nie jest też komiksem doskonałym. Beż żadnej wątpliwości jest jednak dziełem wybitnym i wyjątkowym. A wybitnym jest właśnie przez swoją wyjątkowość (co czyni go w gruncie rzeczy pełnoprawnym dziełem sztuki i uprawnia do wystawienia najwyżej możliwej noty). Tym, którzy nie są hardkorowymi fanami komiksów czy popkultury ogólnie mogę (z dozą prawdopodobieństwa graniczącą niemal z pewnością) powiedzieć jedno-czegoś takiego jeszcze nie czytaliście!

    P.S. Godnym polecenia jest też serial na podstawie komiksu, będący z resztą pewnym paradoksem. Z jednej strony dość odbiega od komiksu (pod względem przebiegu akcji) a z drugiej jest dość wierną adaptacją (pod względem klimatu i częściowo wymowy).
    Nie jest tak głęboki jak pierwowzór, ale udało się oddać atmosferę, a obsadowo to czyste złoto (Starr, Cassidy, Custer, Tulip)


    autor recenzji:GoroM

    garth ennis kaznodzieja preacher steve dillon
    Share. Facebook Twitter Pinterest LinkedIn Tumblr WhatsApp Email
    Previous ArticlePustostan. Lethargus Film
    Next Article Blair Witch
    Add A Comment
    Leave A Reply Cancel Reply

    Zobacz również
    Bez kategorii

    Pochówek szczurów

    By NaTrzeźwoNieWarto2016-04-170

    BURIAL OF THE RATS – POCHÓWEK SZCZURÓW Pamiętacie ludowe historie o szczurołapach, którzy potrafili…

    Bez kategorii

    Pig hunt

    By NaTrzeźwoNieWarto2014-01-300

    PIG HUNT Świniaka to bym wszamał. Nawet oprawiłbym go, gdybym trochę wychlał dla kurażu, ale…

    Bez kategorii

    Southbound

    By NaTrzeźwoNieWarto2016-03-140

    SOUTHBOUND Każdy ma jakieś ulubione przysłowie, które z praworządną miną uwielbia cytować znajomym, którzy…

    Bez kategorii

    Szepczący w ciemności

    By NaTrzeźwoNieWarto2014-02-050

    THE WHISPERER IN DARKNESS – SZEPCZĄCY W CIEMNOŚCI O ile oko przeciętnego człowieka doceni zabieg…

    Dinocroc vs Supergator

    By NaTrzeźwoNieWarto2012-11-160

    DINOCROC VS SUPERGATOR Oto przed wami dwa kompletnie nudne i sztampowe monstra, o totalnie durnych, przekombinowanych…

    • Facebook
    • Instagram
    • YouTube

    dobryhorror

    0

    dobryhorror

    View

    Lis 1

    Open
    Instagram post 17932099703944315

    dobryhorror

    View

    Wrz 23

    Open
    No proszę,  o tym też nie słyszałem  #kochamantykwariaty

    No proszę, o tym też nie słyszałem #kochamantykwariaty ...

    dobryhorror

    View

    Wrz 19

    Open
    Właśnie przyszło. Nie ma mnie dla nikogo

    Właśnie przyszło. Nie ma mnie dla nikogo ...

    dobryhorror

    View

    Sie 23

    Open
    O kurde, okazuje się,  że są książki Mastertona,  których nie tylko nie czytałem, ale o których nie słyszałem.  Dobrze, że Graham będzie na @kapitularz , to go spytam jak ro możliwe. #kochamantykwariaty

    O kurde, okazuje się, że są książki Mastertona, których nie tylko nie czytałem, ale o których nie słyszałem. Dobrze, że Graham będzie na @kapitularz , to go spytam jak ro możliwe. #kochamantykwariaty ...

    dobryhorror

    View

    Sie 19

    Open
    Instagram post 18365142229099479

    dobryhorror

    View

    Lip 31

    Open
    Zestaw na urlop gotowy.  A ty co tam  @goromrysuje ?

    Zestaw na urlop gotowy. A ty co tam @goromrysuje ? ...

    dobryhorror

    View

    Lip 14

    Open
    Córka właśnie wróciła z kolonii i przywiozła mi prezent.  Prawda, że fajny? #dobryhorrorkids

    Córka właśnie wróciła z kolonii i przywiozła mi prezent. Prawda, że fajny? #dobryhorrorkids ...

    dobryhorror

    View

    Cze 16

    Open
    Dobra, ej, Neil Gaiman to najbardziej utalentowany skurczybyk ever. Pamiętacie  taki film jak Lepiej być,  nie może,  w którym jedna czytelniczka pyta postac graną przez Jacka Nicholsona: jak to robi, że tak dobrze rozumie kobiety? To ja po przeczytaniu "Jak rozmawiać z dziewczynami na prywatkach", chcialbym zapytać Gaimana,  jak to robił, że chodzil na te same imprezy,  co my

    Dobra, ej, Neil Gaiman to najbardziej utalentowany skurczybyk ever. Pamiętacie taki film jak Lepiej być, nie może, w którym jedna czytelniczka pyta postac graną przez Jacka Nicholsona: jak to robi, że tak dobrze rozumie kobiety? To ja po przeczytaniu "Jak rozmawiać z dziewczynami na prywatkach", chcialbym zapytać Gaimana, jak to robił, że chodzil na te same imprezy, co my ...

    dobryhorror

    View

    Maj 25

    Open
    #dracula

    #dracula ...

    dobryhorror

    View

    Maj 22

    Open
    Gdy ci smutno, gdy ci źle, wejdź do antykwariatu i kup jakiś horror, np. Mastertona bo Masterton zawsze na propsie.
Dobra, nigdy nie byłem dobry w rymy, ale za to na pewno #kochamantykwariaty

    Gdy ci smutno, gdy ci źle, wejdź do antykwariatu i kup jakiś horror, np. Mastertona bo Masterton zawsze na propsie.
    Dobra, nigdy nie byłem dobry w rymy, ale za to na pewno #kochamantykwariaty
    ...

    Load More Follow on Instagram
    This error message is only visible to WordPress admins
    Błąd: token dostępu jest nieprawidłowy lub wygasł. Kanał nie zostanie zaktualizowany.
    Facebook Instagram YouTube
    © 2025 Dobry Horror

    Type above and press Enter to search. Press Esc to cancel.

    Sign In or Register

    Welcome Back!

    Login to your account below.

    Lost password?