Niech nie zmyli was plakat, który sugeruje, że film ten został popełniony szmat czasu temu.
To nóweczka, która wpadła w moje obleśne łapska i pozostawiła po sobie bardzo miłe wrażenie, któremu towarzyszył przysłowiowy banan na pysku.
Z otchłani kosmosu, wprost do sporego akwenu wodnego z impetem uderzyło coś wystrzelonego z innej planety. Jak słusznie się z resztą domyślacie, był to stwór, którego jedynym zamiłowaniem jest chłeptanie ciepłej krwi.
Gdy ginie młodziutka kochanica głównego bohatera, który lata młodości ma już daleko za sobą, rozpoczyna on śledztwo, które pozwoli mu skonfrontować się z zabójcą.
Sprawą zajmuje się również szalony doktorek, który zakochuje się w nowej formie życia i ma co do niej swoje własne plany.
Narracja prowadzona jest w bardzo fajnym, klasycznym stylu, podobnym do tego z wytwórni Hammer, nawet muzyka przywodzi na myśl tamte klimaty! Dodatkowo, w połączeniu z kilkoma głupimi żartami daje to nieco karykaturalny, ale pozytywny efekt.
Ciekawi jesteście jak tam ze stroną wizualną? CGI jest pocieszne, ale całkiem niezłe w swej prostocie, wykorzystano również kilka praktycznych, „żywych” efektów, co było trafionym pomysłem.
Co ja wam z resztą będę gadał. Siedziało mi się przy tym cholernie przyjemnie i jeśli tylko lubicie klasyki oraz nie macie ogromnych wymagań co do efektów, z pewnością będziecie się fajnie bawić.
Jeden komentarz
Kurde, zaintrygowałeś mnie…. chyba sobie dzisiaj obejrzę 😀
subiektywnie-o-kulturze.blogspot.com