Po masakrze w części pierwszej, kiedy to dzieci w całym miasteczku pozabijały swoich rodziców, „Ten, który kroczy między rzędami” znów zaczął kombinować.
Kukurydziany szatan oraz banda opóźnionych psychicznie pomagierów, którą w swojej bezbrzeżnej głupocie wziął pod swoje skrzydła, robi co może, byleby tylko opanować okoliczne miasteczko.
Do owej mieściny, przyjeżdża pracujący kiedyś u najlepszych, a obecnie niedoceniany reporter wraz z synem, z którym ma wyraźnie na pieńku.
Ocalałe dzieciaki, które wciąż nie wyrzekły się swojego mrocznego idola, planują dostarczyć mu jeszcze więcej ofiar, niestety robią to w sposób tak nieudolny, że zakrawa to o kpinę.
O ile szczęka opadała mi z niedowierzania, gdy podziwiałem arcygłupi mord wykonany za pomocą kukurydzianego liścia, łodygi lub rażenia prądem w wykonaniu Jego Diabelskości, to nie było to aż tak kretyńskie, jak zabójstwo poruszającej się na wózku babci, wykonane przy pomocą pilota od zdalnie sterowanego samochodzika…
Scenariusz jest mało przekonywujący, a tym co najbardziej to uwypukla jest zachowanie synalka reportera. Gówniarz jest tak podatny na manipulacje, że mógłby zagłosować na Korwina Mikke, a dzień później czynnie wspierać homoseksualistów w walce o ich prawa.
Nie można zapomnieć również o przedstawicielu czerwonoskórych, cwaniakowatym Czerwonym Niedźwiedziu, który może poszczycić się doktoratem z nauk jakichśtam.
O ile dzieciak odgrywający Izaaka w części pierwszej wypadł fajnie, to jego następca (podobnie jak absolutnie cała obsada) prezentuje się bardzo blado.
Efekty specjalne, jeśli już się pojawiają, wyglądają mizernie, zwłaszcza, kiedy w finałowej scenie ukazany jest kaprawy ryjek lucyfera.
Czeka mnie jeszcze sześć części, a że nie spodziewam się zobaczyć w nich choćby jednego gołego cyca, o zbiorowych gwałtach nie mówiąc, mam nadzieję, że choć fabularnie przedstawi się to lepiej.
Dla zainteresowanych:
http://www.youtube.com/watch?v=NxR74c9XTPk
Werdykt: