CHILDREN OF THE CORN – DZIECI KUKURYDZY
Dorośli często mają na pieńku ze swoimi dziećmi. Ogólne problemy wychowawcze, takie jak szlajanie się gówniarzy po nocach, spożywanie alkoholu z biedronki i wciąganie różnych narkotycznych substancji to jednak nic w porównaniu z tym, co „przeżyli” rodzice tytułowych dzieciaków.
Zamordowani przez swoje własne latorośle na polecenie „Tego, który kroczy między rzędami”, zostali wykorzystani jako kompost nawożący bezkresne, kukurydziane pola. Tuz po tym wydarzeniu, rządy nad miastem przejęły dzieci pod przywództwem nawiedzonego Izaaka. Gdy do miasteczka trafia dwójka zagubionych turystów, dzieciaczki postanawiają zapolować na nowo przybyłych, po czym złożyć ich w ofierze swemu mrocznemu panu.
Wszystko to z początku zapowiada się (dla widza) bardzo ciekawie, choć w trakcie trwania obrazu zarówno napięcie, jak i scenariusz, stają się coraz gorsze. Tym, co naprawdę kopie człowieka po jajach (pozytywnie) jest fenomenalna muzyka i sceny w polu kukurydzy, które świetnie nastrajają człowieka podczas seansu.
Koniec końców, pomimo nieco monotonnego początku i koślawego finału, film jest zdecydowanie wart oglądnięcia. Może niedługo zabiorę się za następne części, ale nim ten czas nadejdzie, machnijcie dwa piwka i dajcie znać, jak widzi wam się „jedynka”.
Dla zainteresowanych:
Werdykt: