Zawsze, gdy nie mam chęci na konkretny gatunek horroru i przeglądam stronę horroryonline.pl w poszukiwaniu czegoś, co mnie zaciekawi, zwykle decyduje się na jakieś ghost shtory. Filmów o zombie nie lubię, w klimatach piekielnych widziałem już większość, na slasher muszę mieć akurat zajawkę a shockerów unikam z zasady. Ghost story natomiast jakoś zawsze zaciekawiają mnie już samym opisem fabuły i jest to w sumie gatunek „bezpieczny” do oglądania. Dobre ghost trafi w każde gusta a do tego obrazy o duchach bywają naprawdę zróżnicowane. Może być zjawa zabójcy, ofiary, samobójcy, historia może kryć różne tajemnice a i miejsca straszenia mogą być naprawdę różne. Nawiedzone domy, zamki, lasy, kanały, fabryki, szkoły, ale też telefony laptopy, internety. I szpitale. No właśnie-szpitale-są to miejsca idealnie pasujące do tego typu fabuł.
„Delikatną” wybrałem właśnie dlatego, że straszenie odbywa się w budynku szpitala (i to dziecięcego). Sztampa? Być może. Ale dla mnie samograj.
Początek jest klimatyczny. Pielęgniarka podejmuje pracę w wspomnianej placówce i przekonuje się, ze dzieją się tu dziwne rzeczy, dzieci opowiadają o mechanicznej dziewczynie spacerującej po korytarzu a jedno z nich w niewyjaśnionych okolicznościach doznaje okropnych złamań, których lekarze nie potrafią wyjaśnić. Nowa pracownica szpitala próbuje dojść do prawdy.
Sam początek jest bardzo obiecujący i ogólnie jest klimatycznie. Klimatyczne jest miejsce i historia. Fabuła snuje się niespiesznie budując atmosferę. No więc jest klimatycznie, klimatycznie i tak klimatycznie, że… nic się nie dzieje! Przez pierwsze pół filmu, nie ma ani jednej sceny grozy, ni niczego na jej kształt. W zasadzie jedynym środkiem budowania nastroju w pierwszej części obrazu jest historia, która sama w sobie nie jest jakoś super odkrywcza czy wielowątkowa. Generalnie słabo.
Na szczęście w drugiej połowie sytuacja się poprawia. Zaczyna się dziać więcej (choć nie jakoś mega dużo, no ale cóż-to ghost story), a w końcówce akcja rusza pełną parą. Zakończenie jest z resztą bardzo dobre. Mamy zwrot akcji, którego się nie spodziewałem (chociaż widziałem już sporo) a na dodatek logiczny i sensowny. No i sama zjawa jest świetna. Bardzo mi się podobała, jej design wymiata i jest do tego oryginalny. Naprawdę tak fajnego ducha dawno nie widziałem! Tyle tylko, że pojawia on się dopiero w ostatniej scenie. No ale dobre i tyle.
Przyznam, że po „Delikatnej” spodziewałem się więcej. Chrapkę narobił mi kraj produkcji (Hiszpania), miejsce akcji (szpital), no i okładka.
Co nie znaczy, że „Fragiles” jest filmem złym. Jest klimatyczny, ma niezłą historię, zaskoczenie na końcu i super zjawę. Gdyby pierwsza połowa bardziej przypominała drugą byłby to film dobry, a gdyby zjawa pojawiła się więcej niż raz to nawet bardzo dobry.
A tak to jest przeciętny. Ale przeciętny w bardziej pozytywnym znaczeniu.